Na szybką budowę stajni dla Fundacji Biały Koń
Na szybką budowę stajni dla Fundacji Biały Koń
Nasi użytkownicy założyli 1 265 506 zrzutek i zebrali 1 458 636 281 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Grażynę i Renatę poznałam ponad 10 lat temu, jak mój niepełnosprawny syn zaczynał swoją przygodę rehabilitacyjną, między innymi hipoterapię. Kim są te dwie cudowne dziewczyny i dlaczego chcę im pomóc?
Tak piszą same o sobie - " Z końmi pracujemy wiele lat. Naszą pasją jest odkrywanie końskich i ludzkich wnętrz, branie ich na warsztat i główkowanie co robić, żeby były coraz szczęśliwsze. Zależy nam, żeby mówić ludziom o koniach, ich potrzebach oraz żeby pokazywać zwierzętom, że przy ludziach można czuć się bezpiecznie. Głównym naszym celem stało się stworzenie przestrzeni w której zarówno konie jak i ludzie będą czuć się bezpiecznie, będą mogli nawiązywać ze sobą współpracę, uczyć się od siebie wzajemnie. Od najdawniejszych lat wiadomo jaki kojący i uwrażliwiający na człowieka ma wpływ przyjaźni z koniem. Kilka lat temu doszłyśmy do wniosku, że nie istnieje takie miejsce, które łączyłoby wszystkie elementy: terapii, przyjaźni, opieki, nauki, rehabilitacji - miejsca, które łączy umysły zwierząt z umysłami ludzi. Nie chodziło o zwykłą hipoterapię, to coś więcej i postanowiłyśmy takie miejsce stworzyć."
Dziewczyny nie poddały się. Nie mając ziemi, zasobów finansowych a jedynie głowy pełne pomysłów, pasji i otwarte serca podjęły się zadania, wydawałoby się, niemożliwego. Po długich poszukiwaniach, pracy w miejscach "podnajętych" udało im się znaleźć miejsce idealne. Poza miastem, w otoczeniu lasów i sztucznych zbiorników wodnych. Z braku wystarczających środków, w grę wchodziła tylko dzierżawa. Wysiłkiem przede wszystkim własnych rąk, pomocy rodziny i przyjaciół, powstało miejsce - prawie idealne. Same budowały boksy dla koni, wybiegi, ujeżdżalnie. Dziewczyny nie boją się pracy fizycznej, nie boją się wyzwań. Wydawało się, że teraz już mogą spełniać swoje marzenia o pracy idealnej, której celem nie jest dorabianie się, ale wspieranie, pomaganie ludziom oraz po prostu przekładaniem swojej miłości do koni w coś pięknego. Trzeba je poznać, żeby zrozumieć ich bezinteresowność a zrozumieć dobre serce - niezwykła rzadkość w dzisiejszych czasach.
Niestety, jak to w życiu bywa, pojawiły się przeszkody. Okazało się, że nie wszyscy kochają konie, a niektórzy wręcz pałają czymś w rodzaju nienawiści czy zawiści - nie nam to oceniać. Efekt jest taki, że dziewczyny z całym swoim inwentarzem zostały zmuszone do zmiany miejsca. Konie potrzebują stajni. Trzeba wszystko zacząć od nowa, znów muszą zakasać rękawy i stawiać od zera stajnię, wybiegi, ujeżdżalnie...Sił i chęci im nie brakuje, ale ....brakuje pieniędzy a czas goni.
Osoba, która wydzierżawia im obecny teren początkowo była sceptyczna do dwóch kobiet zakręconych na punkcie koni i ludzi, ale po bliższym poznaniu zmieniła zdanie. Nie da się przejść obok dziewczyn obojętnie - naprawdę. Tak więc, ta sama osoba chce im pomóc i znalazła inny teren. Tym razem bez sąsiedztwa, któremu mogłyby przeszkadzać zwierzęta. Nie dość, że znalazł miejsce to zobowiązał się pomóc przy budowie stajni i całego zaplecza, ale na to muszą wyłożyć. Na wczoraj potrzebne jest około 40 tysięcy, aby rozpocząć to co najważniejsze.
Wierzę w dziewczyny, widzę jak walczą, obserwuję jak bardzo to miejsce jest potrzebne nie tylko takim osobom jak mój syn, ale widzę jak ludzie się otwierają, leczą swoje rany, nie tylko fizyczne, w obecności tych wspaniałych koni, Grażynki i Renaty. Te kobiety nie szukają zarobku, one jedynie są łącznikiem pomiędzy zwierzętami a ludźmi aby czynić jednych i drugich szczęśliwszymi. Tego nie da się opisać słowami. To trzeba zobaczyć i poczuć.
Co będzie jak się uda? (nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej)
Jak wygląda codzienność? To może znów zacytuję same dziewczyny:
"A jak wygląda nasza codzienność? Niektórych to pewnie zastanawia, inni trochę wiedzą, a niektórzy nawet współuczestniczą dokładając swoją cegiełkę do tych mozolnych czynności dnia codziennego - nalewając koniom wodę, nakładając siano do siatek czy sprzątając kupy, co dla prawdziwego koniarza ujmą nie jest, więc nie raz dzieciaki same się garną do tej roboty. Tak, tak, wszystko robimy same, nie mamy żadnych traktorów czy innych maszyn ułatwiających życie przy koniach. Nie mamy dodatkowych pracowników. Czasem pomagają nam nasze własne dzieci, lub nasi właśni mężowie. Własnymi rączkami turlamy ciężkie baloty siana, wywozimy obornik, nakładamy siano do wielu siatek dziennie, nosimy wodę, a pomiędzy tym wszystkim spotykamy się z Wami - przychodzącymi na zajęcia, prowadzimy jazdy, hipoterapię, spotkania z końmi, treningi skokowe, no i staramy się znaleźć czas na dłuższą lub krótszą chwilę rozmowy.
Poranki, po nakarmieniu koni, to często nasz jedyny czas, żeby posiedzieć przy kawie, podzielić się różnymi refleksjami i spostrzeżeniami, więc bardzo dbamy, żeby ta nasza godzinka zawsze była nasza. Żeby móc dbać o innych, musimy zadbać najpierw o siebie."
Wiem, że potrzeb jest wiele naokoło szczególnie teraz po tragedii na południu kraju, ale proszę o wsparcie. Pomagając teraz dziewczynom i tej fundacji, pomagamy całej rzeszy osób, która później będzie mogła korzystać z tego miejsca. To nie jest pomoc jednorazowa a długofalowa. Każda kwota ma znaczenie.
Proszę o udostępnianie, rozpowszechnianie i pomaganie.
Ilona

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj ile osób odwiedziło i wsparło tę zrzutkę z twojego polecenia! Dowiedz się więcej.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj ile osób odwiedziło i wsparło tę zrzutkę z twojego polecenia! Dowiedz się więcej.
KLIKAJCIE W LINK POD SPODEM
https://www.facebook.com/groups/2833854816791626