Bardzo marzymy z mężem o dziecku, to jest nasz największy cel na świecie aby tulić w ramionach małego aniołka, otoczyć go miłością i szczęściem którego tak brakowało w moim życiu.

Moje życie to w 80% piekło: dom dziecka, przemoc, uzależnienia, choroby, bezdomność, depresja... Gdy spotkałam mojego kotka a później Mariusza- mojego męża - nastały lepsze dni. Do czasu kiedy po 1,5 roku starań o ciąże usłyszeliśmy, że mam bardzo niską rezerwę jajnikową, która zmniejsza moje szanse na bycie matką do kilku procent. Jedyną szansą jest procedura in vitro, która jest dość kosztowna. Z pieniędzy odłożonych na wkład własny opłaciliśmy procedure in vitro która zakończyła się 3 zarodkami, 1 ciążą utraconą w 7 tygodniu. Mimo dofinansowania wydaliśmy ok 30tyś.

Chcieliśmy odpuścić, poddać się. Poszukać czegoś innego co wypełni tą pustkę w sercu, jednak szybko okazało się że nie widzimy innego celu w życiu i nie potrafimy/nie chcemy się poddać.

Znaleźliśmy inną klinikę i zdecydowaliśmy się na in vitro, jednak koszt całkowity tańszego pakietu bez gwarancji zarodków jest w okolicach 15tys i na nią nie ma dofinansowania. Pełna procedura z gwarancjami to koszt minimum 30tys z możliwością dofinansowania. W zależności ile uda się zabrać i odłożyć pieniędzy zdecydujemy który program wybierzemy.

Oboje pracujemy ale na ten moment nie mamy takich oszczędności a obawiamy się, że im później spróbujemy tym mniejsze będą szanse na powodzenie.

Bardzo prosimy was o pomoc. Każdy, nawet najmniejszy grosz się dla nas liczy. Z góry serdecznie dziękujemy za wsparcie. Dobro wraca !