Witajcie moi drodzy! Po raz drugi nieśmiało zwracam się do was z prośbą o wsparcie nas w zrzutce. Medycyna z funduszu rozłożyła ręce i zostawiła moją mamę z kwitkiem. Na ich nieszczęście jeszcze żyje. Przeszła kilkadziesiąt wlewów (2 cykle chemii), brała chemię w tabletkach, po których stan się pogorszył oraz wróciło wodobrzusze (woda rakowa zbierana w otrzewnej). Mama średnio 2x tygodniu jeździ na jej odciąganie po 5-6l/tydzień... To baniak wody! Nie da rady tak w nieskończoność. Mama czuje się jak sitko, jak konewka do podlewania kwiatków na balkonie. Brzuch jest cały w dziurach. Aktualnie nie stosuje żadnego leczenia.

Szansą jest prywatna kuracja w klinice Vorreiter oraz łagodzenie stanów zapalnych (guzów nowotworowych). Mama jest po pierwszych wizytach w klinice, na dalsze odwiedziny u lekarza potrzebujemy waszego wsparcia finansowego.

Poza tym kroplówki witaminowe, olejki FECO o intensywnym składzie, czy siara do picia również są nieodłącznym elementem naszej codzienności.

Minęło już 2 lata walki o lepsze samopoczucie. Były górki i dołki. Szansa jest, tylko czasu brak, a medycyna standardowa lubiła przeciągać wszystko w nieskończoność. Lekarze każdą wizytę prowadzili z pożegnaniem mamy z tego świata.

Dopiero co założyłam rodzinę. To początek wspaniałej drogi, nowego życia. Powinien to być najpiękniejszy okres dla nas wszystkich, a czuję się jak pobojowisko. Więc ja, Gracja, PROSZĘ o udostępnienie tej zrzutki oraz fundacji "Życie z rakiem" i wsparcie nas w tym roku.

~ W zdjęciach załączam koszty i plan leczenia.