Na pomoc Tajdze
Na pomoc Tajdze
Nasi użytkownicy założyli 1 231 580 zrzutek i zebrali 1 364 311 994 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności1
-
Czołem dobrzy ludzie!
Na wstępie bardzo chciałam Wam wszystkim podziękować za liczne wpłaty <3
Dzisiaj z moim tatełkiem byłam na wycieczce w Warszawie w Specjalistycznej Przychodni SpecVet, gdzie zostałam wygłaskana, wydrapana i obdarowana pysznymi smaczkami - suszone rybki i suszone włochate uszka króliczka, mmmniam!
Poznałam doktor Agnieszkę, która jest ordynatorem cokolwiek to oznacza, a do tego konsultantem do spraw nefrologii, urologii oraz endokrynologii. Bardzo dokładnie mnie zbadała i powiedziała, że miała już kiedyś inną dziewczynkę, która tak jak ja nie mogła siusiać.
Stwierdziła, że mam atonię pęcherza moczowego oraz dyssynergie pęcherzowo - zwieraczową, tzn że doszło do skurczu wypieracza i zwieracza przez co nie mam reakcji na rozluźnienie przez co doszło u mnie do całkowitego zatrzymania oddawania siusiu :(
Pani Doktor powiedziała że moje problemy siusianiem są spowodowane komplikacjami po nieprawidłowo wykonanej kastracji :(
Ciocia Agnieszka przepisała mi nowe leki i bardzo możliwe, że w ciągu najbliższego tygodnia zacznę się lepiej czuć.
Buziorasy,
Wasza Tajgunia!
PS. A po wizycie w SpecVet poszłam z tatą do pięknego jesiennego parku, gdzie poznałam nową koleżankę wiewiórkę ^_^
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Cześć! Jestem Tajga!
Podobno mam dwa lata. Jestem kochaną, przeuroczą dziewczynką, dla której życie niestety nie było łatwe i usłane smaczkami. W dniu 15 września trafiłam we Wrocławiu do schroniska razem z kolegą Husky o imieniu Samir, z którym błąkaliśmy się po ulicy. Niestety nie mogę powiedzieć jak wyglądało moje poprzednie życie, ale muszę Wam zdradzić, że ktoś niedobry do mnie strzelał i mam w swoim ciałku dwa śruty :(
Życie w schronisku za kratami nie było łatwe, bardzo potrzebowałam pieszczot i ludzkiej miłości. Ale pewnego dnia, a dokładniej 19 września odwiedzili mnie cudowna Madzia i Rafał, których od razu pokochałam i oni mnie zresztą też. Niestety nie mogli mnie zabrać ze sobą, bo musiałam przejść 21 dniową kwarantannę :( Rafał odwiedzał mnie, aż w końcu z Madzią przyjechali po mnie 8 października i zabrali mnie z dotychczasowego piekła.
W nowym domku nie musiałam już martwić się o zimno, brak miłości. Dostałam do dyspozycji miękkie łóżeczko i to nie jedno, jedzonko i zabawki. Ale pomimo tej miłości, którą dostałam, nie mogłam zrobić siku i tak trafiłam do Doktor Kasi, Ani, Piotrka i Doroty z Fizjo-Wet we Wrocławiu, którzy bardzo przejęli się moim zdrowiem. W sobotę 9 października okazało się, że mam paskudne zapalenie pęcherza moczowego i bardzo dużo niefajnych kryształów, które podobno nazywają się hiperechogenne wtręty. Założyli mi cewnik, abym mogła robić siku, ale nie polubiliśmy się i sobie go wyjęłam. W niedzielę musiałam znowu pojechać do lekarza i wtedy Doktor Dorota powiedziała, że muszą mnie operować, bo w brzuszku mam zrost kikuta macicy ze ściną prostnicy, aż do warstwy mięśniowej ściany jelita, a sam kikut był zmieniony zapalnie :(
Doktor Dorota i Kasia zszyły odsłoniętą ścianę jelita grubego i odpreparowały przerośnięty kikut macicy.
To wszystko to podobno powikłania po kastracji, którą zrobił mi jakiś lekarz w schronisku i nawet się w mojej psiej książeczce zdrowia nie podpisał :(
Niestety pomimo wszelkich starań i leków jakie Rafał wkłada mi do pyszczka, ja nadal nie mogę zrobić siku. Nie czuję takiej potrzeby, ale wiem że muszę to robić, bo inaczej umrę. Miałam drugi cewnik przez 6 dni, mój pęcherz się obkurczył, ale nadal nie siusiam.
Rafał z Madzią pojechali ze mną do Niemiec po Myocholine - lek, który nie jest dostępny w Polsce, ale niestety nadal nie mogę zrobić siusiu.
Już nawet mam umówioną wizytę w Specjalistycznej Przychodni Weterynaryjnej SpecVet w Warszawie u Doktor Agnieszki Neska - Suszyńskiej, mam nadzieję że tam uda się znaleźć przyczynę, z powodu której nie mogę zrobić siusiu i mnie wyleczyć.
Podobno leczenie mnie kosztuje dużo pieniążków, nie wiem co to jest, ale jeśli jesteś w tym miejscu to znaczy, że zmartwił Cię mój los i chciałabym Cię prosić abyś wpłacił/-a jakiś pieniążek, aby pomóc w wyleczeniu mnie, a ja w zamian obdaruję Cię buziaczkami :* Bardzo bym chciała z Madzią i Rafałem iść na rower, pobiegać z nimi, a nawet jechać w góry które mi obiecali, a także pobawić się z innymi psiakami.
Przesyłam mokraśne buziole,
Tajga
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Trzymam kciuki ❤ Tajga przeszła nie jedno i na pewno tym razem też jej się uda!
Madzia trzymam kciuki ❤️
Dużo zdrówka i miłości!