Spirit to roczny szynszylek, który zachorował poważnie na zapalenie płuc. Kilka dni temu przestał jeść i pić, przestał się też bawić w klatce jak zazwyczaj, dlatego od razu został zabrany na nocny dyżur do weterynarza. Jego stan jest ciężki, ale dzięki lekom jest w stanie przeżyć i poradzić sobie z chorobą.

Trzeba go dokarmiać karmą ratunkową, podawać wodę, ciągle wygrzewa się przy termoforze w swojej klatce. Niestety koszty codziennych wizyt u weterynarza i podawanie mu leków przekracza możliwości finansowe mojej mamy, która z powodu wirusa ma ogromne problemy w pracy, zarabia o wiele mniej.

Spirit nie będzie mógł normalnie funkcjonować bez leków, weterynarz sądzi że bez nich w ogóle nie przeżyje, ponieważ jest w stanie krytycznym. Nie jest też w stanie oszacować ile potrwa leczenie, będzie to zależało od stanu małego szynszylka, a za leki trzeba codziennie płacić aż do samego końca leczenia, przerwanie leczenia jest równe ze skazaniem go na pewną śmierć. Przez 4 dni leczenia wydano ponad 700 złotych, każda złotówka jest na wagę złota.