id: kjt456

Na rewitalizację gospodarstwa po dziadkach

Na rewitalizację gospodarstwa po dziadkach

Wpłaty nieaktywne - wymagane działanie Organizatora zrzutki. Jeśli jesteś Organizatorem - zaloguj się i podejmij wymagane działania.

Nasi użytkownicy założyli 1 190 794 zrzutki i zebrali 1 255 713 374 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Opis zrzutki

Witam.

Mam na imię Iwona i wraz z moim mężem pragniemy przywrócić do stanu użyteczności gospodarstwo po jego dziadkach.

Ale od początku...

Straciłam mamę kiedy miałam niecałe 2latka... Ojciec żeniąc się ponownie (dodam że z potworem) całą swoją uwagę przerzucił na nią i swoją "nową" rodzinkę nie interesując się mną ani moim bratem... Co do tej pory się nie zmieniło, bo mimo że ma 2 wnuków (dzieci mojego brata) to ani razu od ich narodzin nawet raz o nich nie spytał...

Przeszliśmy pod opiekę dziadków, którzy nie dość że nas wychowywali to jeszcze utrzymywali mimo, że to był obowiązek "ojca", którym tak naprawdę dla nas nie był.


Niestety najpierw zmarł dziadek i zostaliśmy tylko z babcią. Była jedyną osobą, która nam pomagała, ale zaczęła chorować i podjęłam decyzję, że odejdę z pracy, żeby móc się nią zająć. Dwukrotnie trafiła do szpitala - za 1. razem jeszcze przed pandemią kiedy można było odwiedzać, chodziłam do niej codziennie (czasem 2x dziennie) przez 6tygodni, rozmawiałyśmy, czesałam ją, kąpałam, przebierałam, przynosiłam różne rzeczy od napojów, jedzenia po piżamy, ręczniki na zmianę, a kiedy było już lepiej wróciła do domu. Niestety po pewnym czasie rana którą opatrywałam każdego dnia zaczęła się jątrzyć i ponownie musiała wrócić do szpitala, w którym przebywała 2 tygodnie a ja nie mogłam jej odwiedzać ze względu na zakaz odwiedzin..

Z tego względu że nie mogłam jej odwiedzać, a tym samym skontrolować pracy personelu, nie zajmowali się nią jak powinni. Przez to kiedy przywieźli ją do domu to ledwo ją poznałam - była wychudzona (ważyła o 2/3 mniej niż przed pójściem do szpitala) i nie poznawała mnie ani gdzie jest (została nafaszerowana psychotropami, żeby nie jęczała, że coś ją boli albo że czegoś potrzebuje) co nigdy wcześniej się nie zdarzało.

Nie dość, że była głodzona to kiedy zmieniałam jej pampersa odkryłam wielką odleżynę na kości ogonowej (zapewne jak ją położyli tak już leżała do samego końca mimo, że było zalecone żeby zmieniać jej pozycję co kilka godzin, bo niemożliwe jest żeby w tak krótkim czasie tak wielka odleżyna zrobiła się gdyby stosowali się do zaleceń).

Wróciła w tak kiepskim stanie, że nie mogła sama jeść, skorzystać z toalety ani nawet usiąść, przekręcić się z boku na bok.

Karmiłam ją, nawet wykupiłam nutridrinki żeby tylko przybrała na wadze i nabrała sił, przebierałam, zmieniałam pozycję co kilka godzin, zmieniałam opatrunki, robiłam co tylko mogłam żeby jej stan się poprawił... Niestety mimo moich starań ok. miesiąc po powrocie ze szpitala zmarła (było to ponad rok temu) zostawiając mnie praktycznie samą...


No prawie samą, bo kilka dni przed jej powrotem wyszłam za mąż za cudownego faceta. Ze względu na pandemię byliśmy zmuszeni zrobić "wesele" z mocno ograniczoną liczbą gości w domu.


Teść zmarł jeszcze zanim poznałam męża, więc nie było mi dane go poznać.Teściową bardzo polubiłam, lubiłam z nią rozmawiać i zawsze bardzo się cieszyłam, kiedy miałam okazję ją zobaczyć. Niestety zmarła na początku tego roku po tym jak została zakażona w szpitalu koronawirusem, w którym przebywała z innego powodu.

Była dla mnie jak matka... matka której nie miałam...


Narazie mieszkamy w moim rodzinnym domu, ale będziemy musieli go opuścić ze względu na to że ojciec ze swoją żoneczką mają większość udziałów, a ona żyjąc całe życie na wyłudzonych zasiłkach( pasożyt społeczny) które jej się tak naprawdę nie należą, chce coraz więcej od każdego za nic, bo ona tak chce i dąży po trupach do celu aż dopnie swego.

My chcąc normalnego spokojnego życia bez ciągłych kontroli - najazdów o różnych porach dnia i ciągłych pretensji i awantur o wszystko, jesteśmy zmuszeni działać...


Chcemy mieć dzieci (mam prawie 30lat więc nie możemy czekać w nieskończoność) ale ze względu na stres jaki nam fundują, boję się, że poronię, więc to dodatkowy argument za tym by odejść i zaznać spokoju...

Robimy co można bez użycia funduszy tj. sprzątanie domku, działki, wycinka drzew itd. Poświęcam tak dużo czasu ile jestem w stanie, by przygotować budynki i działkę do odbudowy i kiedy tylko zdobędziemy potrzebne fundusze ruszymy z pracami.

Konieczna będzie wymiana dachów na budynkach, ponieważ grozi zawaleniem. Konieczna będzie też wymiana ogrodzenia bo obecnego praktycznie już nie ma. Ile mogę to łatam. Będziemy musieli sprowadzić kogoś kto oszacuje czy warto odnawiać domek czy lepiej postawić nowy, napewno dom potrzebuje porządnych fundamentów i dachu. Własnymi siłami będziemy starać się jak najwięcej sami żeby zmniejszyć wydatki.

Dołączam zdjęcia stanu sprzed rozpoczęcia jakichkolwiek czynności. W chwili obecnej jest już posprzątane w domu i powycinana część drzew z podwórka. Sąsiedzi zauważają różnicę, choć to dopiero początek drogi.


W naszym rejonie bardzo trudno o pracę dla kobiet zwłaszcza od czasów pandemii i mimo intensywnych poszukiwań w urzędzie i różnych stronach internetowych nie udało mi się żadnej znaleźć.

Jedynie mąż pracuje.


Ze względu na to, że ja nie pracuję, nie mamy rodziców którzy mogliby nam pomóc, fundusze które posiadamy to zbyt mało, a z pensji męża nie jesteśmy w stanie odłożyć na odbudowę gospodarstwa, które chciałabym aby było samowystarczalne (własna uprawa roślin i hodowla zwierząt) i remont lub rekonstrukcję domku, w którym moglibyśmy dożyć wraz z mężem starości, bardzo PROSZĘ Państwa o wsparcie finansowe, abyśmy mogli zrealizować marzenie o własnym kącie i spokojnym życiu...


Za każdą pomoc dziękuję z całego serca, bo każda złotówka przybliży nas do celu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Dowiedz się więcej

Wpłaty

nikt jeszcze nie wpłacił, możesz być pierwszy!

Nikt jeszcze nie wpłacił, możesz być pierwszy!

Wpłaty nieaktywne - wymagane działanie Organizatora zrzutki. Jeśli jesteś Organizatorem - zaloguj się i podejmij wymagane działania.

Komentarze

 
2500 znaków
Zrzutka - Brak zdjęć

Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!