Niektórzy z moich znajomych ze straży słyszeli o pożarze który wzniecił się 07.04.2022r. Nad ranem. Niektórzy nawet uczestniczyli w akcji ratowniczo gaśniczej. Ale chciałbym zwrócić się też do osób, które najzwyczajniej w świecie chcieliby pomoc. Pomoc, bo po prostu najzwyczajniej w świecie mogą i chcą. Tragedia ta odbił piętno na wielu osobach. 

Mój Wujek lat 79 całe życie był strażakiem, ratował ludzi, majątki, pomagał jak tylko mógł.

Parę dni temu los sprawił, że to on potrzebował takiej pomocy, jednak ogień rozprzestrzenił się tak szybko, że nie udało się niczego uratować. 

Ironia losu sprawiła, że stracił cały swój dorobek, ale najgorsze jest to, że stracił swoją ukochaną żonę, której nie udało mu się wydostać z domu. Pomimo, że sam ma problemy ze zwyczajnym chodzeniem, często brak mu siły na codzienne czynności i tak próbował uratować żonę. Kobietę z którą przeżył 35lat swojego życia. On sam niewiadomo jak znalazł się na zewnątrz z poparzeniami głowy, rąk i nóg.

Świat się dla niego zawalił.

Zostało tylko to co miał na sobie, a tak naprawdę i to się do niczego nie nadaje. 

Potrzebne jest wszystko od bielizny, leków, jedzenia po miejsce w którym mógłby dalej spokojnie i godnie żyć…