Sprawiedliwość dla Foxa: walczymy o prawdę o hodowli!
Sprawiedliwość dla Foxa: walczymy o prawdę o hodowli!
Nasi użytkownicy założyli 1 269 812 zrzutek i zebrali 1 470 351 348 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Śliczny pies, prawda? To Fox. Szkoda, że zaledwie przeżył u nas tylko 4 dni ze względu na ukrytą chorobę. Fox miał być zdrowym, radosnym członkiem naszej rodziny, a zamiast tego jego życie zostało przerwane zbyt szybko, czego powodem naszym zdaniem było rażące zaniedbanie ze strony hodowcy.
Kupiliśmy Foxa, 15-tygodniowego pieska rasy Border Collie od hodowcy zarejestrowanego w Związku Kynologicznym w Polsce, co mogłoby dawać poczucie gwarancji jakości zarówno samego psa, jak i hodowcy. Niestety – myliliśmy się.
Bardzo skrócona wersja
Tutaj postaram się przedstawić bardzo skróconą wersję, jednak zachęcam do przeczytania całości.
Nasz pies - już w drodze od hodowcy miał wymioty i był apatyczny. Później dołączyła biegunka. Po 46h stwierdzona przez weterynarza żółtaczka i odwodnienie. Dostał leki, które jednak nie poskutkowały. Po kolejnych 48h pies umiera. Codzienne rozmowy z hodowcą - ten upiera się, ze to lęk separacyjny. Na koniec zrzuca całą winę na nas, że pies u nas się czymś zatruł, co weterynarz od razu podważa stwierdzając, że nie ma możliwości żeby żółtaczka tak szybko się rozwinęła.
Dopiero po analizie książeczki zdrowia psa, z której wynika że pies miał tylko 1 z 3 szczepień na nosówkę i parwowirozę, nie miał szczepienia na wściekliznę oraz był tylko dwukrotnie odrobaczony, ostatni raz dwa miesiące przed zakupem (a pies ze względu na przebywanie wśród innych psów i owiec był w grupie wysokiego ryzyka z zaleceniami dużo częstszego odrobacznia) zrozumieliśmy co się wydarzyło. A wszystko przez rażące zaniedbanie hodowcy w zakresie opieki weterynaryjnej. W tym wieku powinien być już 6-7 razy odrobaczany. Wszystkie objawy wskazują na to, że pies cierpiał z powodu bardzo dużego zarobaczenia. Efektem takiego zarobaczenia są właśnie wymioty, biegunka, ból brzucha, zagazowany brzuch, apatia, zmierzwiona i krucha sierść, żółtaczka, a ostatecznie śmierć. Te wszystkie objawy miał nasz pies. I teraz chcemy udowodnić to sprzedawcy, który czuje się bezkarny.
Nasza bolesna historia - wersja pełniejsza (chodź do pełnego opisu wszystkiego po kolei jeszcze sporo brakuje)
Od początku, włącznie z drogą do nowego domu, Fox miał poważne problemy zdrowotne: apatię, brak apetytu, wymioty, a później, już w domu także biegunkę. Natychmiast poinformowaliśmy hodowcę, jednak zbagatelizował problem zrzucając to na "lęk separacyjny". Po niespełna 48h u nas pies trafił do weterynarza, który stwierdził – poza wcześniejszymi objawami – żółtaczkę, odwodnienie, zmierzwioną i kruchą sierść. Pies natychmiast dostał antybiotyk, kroplówkę oraz inne leki. Ponowny kontakt z hodowcą – ten podważa kompetencje weterynarza, twierdząc, że mimo wszystko to "lęk separacyjny". Kolejnego dnia, pomimo kolejnych kroplówek i leków i antybiotyków, stan Foxa dramatycznie się pogorszył. Pogorszył się do tego stopnia, że czwartego dnia pobytu u nas pies dostał napadu podobnego do padaczki, a weterynarz stwierdził, że nie możemy już nic zrobić poza skróceniem jego cierpienia. Co na to hodowca? Oświadczył, że to tylko i wyłącznie nasza wina, że daliśmy coś psu, czym się zatruł. Nasz weterynarz kategorycznie zaprzeczył, by było to możliwe, ponieważ żółtaczka to już oznaka bardzo zaawansowanej choroby, jednak hodowca podtrzymywał swoją wersję, ignorując opinię weterynarza. Całkowicie zignorował fakt, że codziennie do niego dzwoniliśmy, informując o stanie psa i że bagatelizował zgłaszane problemy, cały czas twierdząc, że psu nic nie jest. Co więcej, hodowca od początku twierdził, że karmi swoje psy (w tym szczeniaki) surowym mięsem, co wydaje się być skrajnie nieodpowiedzialne, biorąc pod uwagę stan odrobaczenia i zaszczepienia.
Fox, a właściwie Braian (bo takie imię ma wpisane przez hodowcę w rodowodzie), żył u hodowcy na podwórku, wśród około 10 innych psów. Wszystkie, łącznie z Foxem były używane jako psy pasterskie, pomagające opanować owce na łąkach czy pastwiskach. Sielanka, prawda? Do pewnego stopnia tak. Jednak zestawiając takie życie z tym, co zawierała książeczka zdrowia Foxa – już nie bardzo sielanka.
Takie warunki – wiele psów, mieszkanie na dworze, kontakt z innymi zwierzętami (w tym przypadku owcami i być może także dzikimi zwierzętami), przebywanie na łąkach oraz karmienie surowym mięsem – wszystko to sprawia, że psy te należą do grupy wysokiego ryzyka zarażenia się pasożytami. Powinny być bardzo często odrobaczane. Pies w wieku naszego Foxa, według ESCCAP (Europejskiej Rady Konsultacyjnej ds. Parazytoz Zwierząt Towarzyszących), powinien być już odrobaczony minimum 6-7 razy. Jednak dla hodowcy tyle szczepień to było za dużo. W książeczce zdrowia Foxa były wyłącznie dwa wpisy dotyczące odrobaczenia, oba sprzed równo dwóch miesięcy przed zakupem! Nawet pies przebywający w domu, nie mający kontaktu z innymi zwierzętami, powinien mieć ich więcej. Do tego tylko jedna szczepionka na nosówkę i parwowirozę, zamiast trzech zalecanych dawek. Pomimo że pies przebywał wśród innych zwierząt – brak szczepionki na wściekliznę (choć zgodnie z ustawą miał jeszcze tydzień czasu na otrzymanie takiej szczepionki, bo pies powinien dostać ją między 12 a 16 tygodniem życia). To poniekąd tłumaczy, że hodowca wielokrotnie wspominał, że psa trzeba najpierw porządnie odrobaczyć. Możemy więc przypuszczać, że doskonale wiedział o swoim zaniedbaniu i liczył, że mu się uda...
Bo jak inaczej można to nazwać jak nie rażącym zaniedbaniem psa przez hodowcę? Wszystkie objawy które miał nasz pies, takie jak apatia, wymioty i biegunka (weterynarz stwierdził, lekko zakrwawiona), zagazowany brzuch, zmierzwiona i krucha sierść, a także żółtaczka – w pełni zgadzają się z objawami bardzo silnego zarobaczenia, które skutkować może śmiercią, szczególnie wśród szczeniaków.
Szczeniak zapewne urodził się zdrowy. I mógł być nadal zdrowym, szczęśliwym psiakiem! Wystarczyłoby zapewnić mu odpowiednie warunki i opiekę weterynaryjną. U nas od początku taką opiekę dostał, natychmiast dostał tabletki na odrobaczanie, dostał kroplówkę i antybiotyk. Niestety było już za późno. Przykro nam, że taki los spotkał niewinnego pieska, jak i nas, chcących otoczyć go opieką. I jeszcze to my dowiedzieliśmy się od hodowcy, że jesteśmy nieodpowiedzialni...
Dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia?
Gdy opowiadamy naszą historię znajomym, często słyszymy, że mieli podobnie. Gdy pytamy, czy walczyli o prawdę – odpowiadali, że nie. Przyczyną braku walki jest głównie nasze prawo, które przez wysokie koszty zniechęca do walki o stosunkowo niskie kwoty (porównując je z niektórymi sprawami o miliony) rzędu 2000-3000 zł.
Nasze prawo działa tak: Pomimo że chcemy skorzystać z Kodeksu Cywilnego (rękojmi), który jasno precyzuje, że to sprzedawca ponosi odpowiedzialność za wady ukryte (w tym choroby), a jeśli twierdzi inaczej - to on musi udowodnić, że pies nie miał wady w momencie sprzedaży – i po prostu odzyskać koszty zakupu i leczenia psa (łącznie około 2500 zł) – hodowca z którym mieliśmy do czynienia po prostu stwierdza "pies był zdrowy" i tyle. Żadnych dowodów wymaganych przez prawo. On wie najlepiej, a prawo nie ma dla niego żadnego znaczenia. W takim przypadku dochodzić swoich praw można jedynie w sądzie. Oczywiście można samemu iść do sądu, ale prawo trzeba mieć w małym palcu, więc pomoc adwokata mimo wszystko jest niezbędna. Wiemy już, że na poprowadzenie takiej sprawy trzeba na adwokata wydać minimum 2500 zł (obowiązkowe konsultacje, potem etap przedsądowy, a następnie zastępstwo procesowe – wszystko osobno płatne). W przypadku wygranej – strona przegrana płaci minimalną stawkę za tzw. "zastępstwo procesowe" stronie wygrywającej, czyli całe 900 zł. Realnie, żeby odzyskać od sprzedawcy, który dopuścił się zaniedbań pieniądze, trzeba czasami więcej wydać i narazić się na jeszcze większą stratę tylko po to, żeby udowodnić winę.
Skąd taka kwota zbiórki? Ponieważ 2500 zł to jest całkowita podstawa, jeśli chodzi o koszty adwokata (a te - jak zaznaczył sam adwokat - mogą jeszcze wzrosnąć), a do tego dochodzą inne koszty, np. powołania biegłego itd.
Na początku chcieliśmy odpuścić. Ale po tym, jak hodowca nazwał nas w mediach społecznościowych nieodpowiedzialnymi osobami, którym nie należy powierzać opieki nad zwierzętami, zarzucając nam wiele rzeczy (i przedstawiając fakty w sposób zniekształcony, żeby pasowały do jego narracji) – w momencie, gdy to on całkowicie zaniedbał psa pod względem weterynaryjnym – stwierdziliśmy, że nie możemy tak tego zostawić. Nie możemy pozwolić, żeby taka osoba czuła się bezkarna. Po zrobieniu bilansu możliwych zysków i strat oraz wiedząc, że nawet w przypadku wygranej sprawy (co do czego nie mamy najmniejszych wątpliwości, jeśli sąd będzie działał na podstawie przepisów) po dodaniu kosztów adwokata będziemy jeszcze bardziej stratni, postanowiliśmy prosić Was o pomoc.
Zbiórka ta ma na celu opłacenie adwokata, który poprowadzi całą sprawę, a także (o ile wystarczy) na ewentualne inne koszty, w tym biegłego. Nam nie chodzi już nawet o te pieniądze, które wydaliśmy na psa i jego leczenie - chociaż zgodnie z prawem hodowca ma obowiązek nam je oddać. Chodzi tylko i wyłącznie o wymierzenie sprawiedliwości i pokazanie, że warto walczyć o prawdę, a hodowca nie może zostać bezkarny. Jeśli się wszystko uda (zbiórka i wygrana sprawa), mamy zamiar publicznie rozliczyć się ze wszystkiego i przekazać całą kwotę - czyli zarówno zebraną tutaj kwotę (odejmując koszty adwokata) jak i odzyskane pieniądze za kupno i leczenie psa na którąś z fundacji zajmującą się zwierzętami.
Może się to udać tylko z Waszą pomocą, za którą z góry dziękujemy!
Poniżej zdjęcie książeczki zdrowia psa, gdzie widać ile dawek odrobaczenia pies dostał. Psa kupiliśmy 25.05.2025, więc jak widać po dwóch dniach u nas dostał już tabletkę na odrobaczenie - po dwóch miesiącach od poprzedniej.
Oraz stan jego szczepień:
Pierwsze zdjęcie zostało zrobione zaraz po przyjeździe do nowego domu.
Wg hodowcy przedstawia zdrowego i szczęśliwego psa. Czy stan zdrowia psa można ocenić na podstawie zdjęcia? Na podstawie poniższych na pewno...
A poniższe zdjęcie to ten sam pies 2 dni później. Jaka choroba rozwija się tak szybko? Według hodowcy - zażółcenie powłok skórnych wynikało z lęku separacyjnego... Tymczasem coś niszczyło go od środka...
Fox 3 dnia u nas:

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj ile osób odwiedziło i wsparło tę zrzutkę z twojego polecenia! Dowiedz się więcej.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj ile osób odwiedziło i wsparło tę zrzutkę z twojego polecenia! Dowiedz się więcej.