Psubraty to domowy azyl stworzony dwa lata temu z myślą o najbardziej potrzebujących zwierzętach: tych uratowanych z ferm przemysłowych i futerkowych, chociaż swój bezpieczny dom znalazły tu także psy i koty.

Nasze życie zawodowe i osobiste od lat związane jest z ratowaniem zwierząt. Szczególnie bliski jest nam los zwierząt hodowlanych. Osobiste wybory takie jak wegetarianizm czy później weganizm z czasem przestały wystarczać. Mieliśmy poczucie, że musimy robić więcej.

Od lat jesteśmy aktywistami, związaliśmy się ze Stowarzyszeniem Otwarte Klatki. Nasza praca polega na dokumentowaniu tego, co dzieje się za wysokimi murami ferm oraz przeprowadzaniu interwencji. Ratujemy zwierzęta, a czasem też walczymy o sprawiedliwość dla nich przed sądem. Ze zdjęć czy filmów, które wykonaliśmy na przestrzeni lat, korzystają organizacje prozwierzęce z całego świata. Są elementami prowadzonych kampanii, które mają na celu poprawić los milionów kurcząt hodowanych na mięso, niosek, krów, świń, ryb czy zwierząt hodowanych na futro.

Kilka lat temu przeprowadziliśmy się na wieś. Ta decyzja była motywowana chęcią stworzenia bezpiecznego domu dla zwierząt uratowanych z ferm. Od początku naszego azylu przewinęło się przez niego kilkudziesięciu podopiecznych: kury nioski z fermy klatkowej, kurczęta brojlery które zaledwie po sześciu tygodniach miały zostać zabite na mięso, lisy uratowane przed okrutną śmiercią z ferm futrzarskich, indyki, gęsi, jednodniowe koguty, które cudem uniknęły uduszenia i koziołek, który wymknął się spod topora.

Każde z tych zwierząt ma swoją unikatową osobowość. Każde ma swoją historię do opowiedzenia. To historie o chęci zysku, okrucieństwie, bezdusznym antropocentryzmie, zamykaniu oczu, odbieraniu podmiotowości. Nasze zwierzęta, w przeciwieństwie do milionów pozostałych, które cierpią na fermach, dostały szansę na nowe życie. Dlatego chcemy pokazywać ich jako ambasadorów wszystkich pozostałych i bezimiennych.

Współpracujemy z azylami z całej Polski, więc wiemy jak ciężką i niewidoczną pracę wykonują osoby, które je prowadzą. I jak bardzo takich miejsc brakuje, a przecież są niesamowicie potrzebne. Kupiliśmy stary, poniemiecki dom z zabudowaniami gospodarskimi. Krok po kroku staraliśmy się je remontować, jednak pewnych kosztów nie jesteśmy przeskoczyć. Utrzymanie naszych podopiecznych pochłania prawie całe zasoby finansowe. Staramy się zapewnić im jak najlepszą opiekę i leczenie weterynaryjne. Niestety brakuje nam środków na większy remont, a stare, poniemieckie mury coraz głośniej krzyczą żeby go zrobić :)

Zebrane ze zrzutki środki przeznaczymy na odnowienie kurnika (otynkowanie i malowanie ścian, wymiana okien, wylewka) oraz budowę nowej obórki dla kóz. Dzięki temu remontowi będziemy mogli ratować kolejne zwierzęta.

Bogna i Andrzej