Kochani zwracam się do Was z kolejną prośbą. Tym razem zamierzam pomóc w leczeniu ciężko poparzonego chłopczyka o imieniu Elishia.

Rodzice kładąc się z dzieciakiem do spania, położyli koło jego głowy telefon podłączony do ładowania. Niestety, bateria telefonu eksplodowała, w wyniku czego dziecko ma rozległe poparzenia - 55 % powierzchni ciała. Zdjęcia, choć drastyczne, nie oddają w pełni cierpienia jakie przechodzi mały, siedmiomiesięczny Elishia.

Tak opisuje ta sytuację Siostra Wiktoria, która była przy przyjęciu chłopca do szpitala w Maganzo:

"...uznacie nas za szaleńców.... cztery godziny na bloku operacyjnym, staraliśmy się ulżyć cierpieniu małego Elishy. Dziś już wiemy, że dziecko nie tylko zostało poparzone, ale na pewno paliło się żywcem. Zdejmowaliśmy poparzone i zwęglone kawałki skóry. Naszym oczom ukazały się gołe kości czaszki".

Moi drodzy, może uznacie zdjęcia za niewłaściwe lub zbyt drastyczne, ale i tak nie oddają one w pełni cierpienia Maleństwa.

Rodzina chłopca jest bardzo biedna, nie posiadają ubezpieczenia i nie stać ich na pokrycie kosztów leczenia.

Dlatego bardzo Was proszę o wpłaty, które zostaną przeznaczone na leczenie Elishy.