Pani B. (jest zawstydzona tą sprawą i nic nie wie o zrzutce), moja 82-letnia kochana sąsiadka to naprawdę światła i świadoma osoba, która została oszukana i okradziona z dorobku swojego życia - 20-tu tysięcy, które odkładała przez 8 LAT. Tak, tyle to trwa, gdy przez całe życie ciężko się pracowało, a teraz dostaje się emeryturę w wysokości 1600 zł.

Jak to się stało? Szybko, w godzinę . Zadzwonił do niej rzekomy „śledczy CBŚ”, który rzekomo prowadził sprawę powiązań pomiędzy rzekomymi hakerami a rzekomymi kasjerami z banków (tak, tak). Gdy Pani B. zaczęła w to wątpić, rzekomy śledczy podał rzekomy numer identyfikacyjny, który można sprawdzić dzwoniąc pod 997, co też Pani B. zrobiła. A wtedy i ją zhakowali, podpięli się pod jej linię i sami potwierdzili tożsamość rzekomego śledczego. Następnie usłyszała, że ma współpracować z policją, jechać do banku, wypłacić z konta całą kwotę i przekazać człowiekowi Y. Oczywiście, kasa miała zostać zwrócona do godz. 19. Ale jak się domyślacie - tak się nie stało. Po 20-tej pojechałyśmy na policję i … dorobek życia nie do odzyskania. Wiem, że ciągle się o tym trąbi, ale… Możemy być w podobnej sytuacji za 40 lat - oby nie - lub nasi rodzice, dziadkowie, ciocie, wujkowie. Nie nadążając za technologią i mając gorsze dni fizycznie i psychicznie jesteśmy bardziej podatni na złodziei, oszustów, bydlaków bez empatii.

Wiem, że czasy są trudne, ale jeśli uda się zebrać choć odrobinę, dla Pani B. będzie to nadzieja, że jednak nie tylko złe historie się zdarzają i że w razie poważniejszej choroby jest zabezpieczona.