To jeszcze nie czas aby Milenka dołączyła do braciszka, który pod postacią Anioła, czuwa nad naszą rodziną. 

To wszystko nie tak miało być. Były plany, marzenia, zwykłe życie.

A potem, bez pytania, w bezpieczną, rodzinną przestrzeń wtargnęła choroba. Niezwykle niebezpieczna, nieustępliwa, odbierająca wszystko, nawet nadzieję. 

Dziecięcy Alzheimer powoli systematycznie, zabierał zdolność chodzenia, jedzenia, mowy, wzrok słuch, a na końcu, zabrał samego Filipka. 

Mówili nam, że Milenka ma szansę urodzić się zdrowa, że to tylko kilka, może kilkanaście procent ryzyka, że spotka ją ten sam los, co braciszka. 

W tych niewielu procentach krył się wyrok, który zapadł po dokonaniu pełnej diagnostyki. 

Są takie chwile w życiu, gdy brakuje powietrza i sił. Kiedy okazuje się, że całe życie dziecka, będzie trwało tyle co dzieciństwo i ani chwili dłużej. 

Mówili nam, że nic się nie da zrobić, że mamy czekać, aż śmierć przyjdzie po nasze dzieci. 

Mówili, nie warto, szkoda wysiłku na szukanie leków, terapii, rozwiązań. 

Ale kto ma prawdo do decydowania o wartości życia dziecka ? 

Mamy tylko ten czas i nie zamierzamy rezygnować. Zrobimy wszystko i jeszcze więcej. Bo wiemy, że każda godzina rehabilitacji to wygrane minuty życia. Każda podana tabletka, to chwila więcej, którą spędzimy razem. 

Czy warto ? Dla każdej minuty warto. 

Mamy tylko ten czas. Mamy tylko dzieciństwo naszej Milenki. Mamy tylko ją.

Bardzo prosimy o wsparcie.Być może uda nam się uzbierać chociaż na jedno opakowanie leku ,który nie jest refundowany. Koszt jednego opakowania to 8100zł.

Z góry dziękujemy za pomoc 💚

rodzice Milenki