Cześć. Nieco ponad miesiąc temu, kiedy roślinki posadzone przez moją córkę jesienią, zaczęły budzić się do życia, moja rodzina stanęła przed największym wyzwaniem, jakie mogła sobie wyobrazić. Po wykonaniu, jak nam się wydawało, podczas zwykłego przeziębienia, badania krwi, mojej 3 letniej córeczki Lii, trafiliśmy do szpitala na Oddział Onkologii i Hematologii Dziecięcej w Chorzowie, żeby jeszcze tego samego dnia usłyszeć, że Lia jest chora na białaczkę.

Jak widać, wystarczyło zaledwie kilka godzin, żeby znaleźć się w zupełnie innej rzeczywistości. W związku z tym, wszelkie oznaki dumy wsadziliśmy do kieszeni i uruchomiliśmy niniejszą zrzutkę, żeby prosić o pomoc w dostosowaniu Lii do nowej sytuacji. Zbieramy środki, aby przystosować środowisko naszej córeczki do pozbawionego możliwości rozwoju roztoczy i mikrooorganizmów. Po wyjściu, miejmy nadzieję - w niedalekiej przyszłości, ze szpitala, będzie ona musiała przebywać w jak najbardziej sterylnych warunkach, w których ryzyko "złapania" jakiejkolwiek infekcji będzie ograniczone do minimum.

Jesteśmy na początku walki z tym, jak to mówią, nowotworem złośliwym, jednak już teraz chcemy działać i zrobić wszystko, żeby dać szansę Lii na lepszą przyszłość.