Dzień dobry. Jestem Lucjan i mam 4 latka. Nic nie wskazywało na to, aby z moim zdrówkiem coś się działo, aż do momentu, kiedy w środku nocy o 3 obudziłem moją mamcię piskiem i krzykiem... Wzięła mnie do swojego łóżka i w totalnym bezruchu przeleżałem do rana... Wtedy podczas próby przeniesienia mnie, bo przecież trzeba się ruszyć ! - kiedy tak bardzo mnie to bolało - moja Pani wyszła ze mną na siusiu, ale niestety nie udało mi się nic zrobić, więc mamcia przeniosła mnie do mojego legowiska, a ja z bólu tylko się trząsłem i płakałem. Pojechaliśmy do weterynarza, który dał mi zastrzyki i właściwie tyle... A po powrocie do domu ja nadal bardzo płakałem i nie ruszałem się, nie wstawałem, nie załatwiałem... Pojechaliśmy do innego weterynarza. Po zrobieniu szeregu badań i zdjęcia RTG okazało się, że mój pęcherz był ogromny, co groziło zapaleniem w przypadku dalszego braku jego opróżnienia. Trzeba było użyć cewnika, aby mi pomóc. Pierwsza diagnoza lekarza, a właściwie podejrzenie - to wypadnięcie dysku. Natomiast badanie neurologiczne wykazało, że moje łapki odmawiają posłuszeństwa... Nie mogłem ustać, łapki rozjeżdżały się, a ja nadal bardzo płakałem! Moja jedna lapka tak mnie bolała... Kolejne zdjęcie RTG pokazało niestety wypadnietą nóżkę ze stawu biodrowego. Ja płakałem z bólu a moja mamcia razem ze mną. 😭 Decyzja o operacji, która odbędzie się w czwartek, byla konieczna. Bez tego nie będę mógł funkcjonować a ból jest nie do opisania. Niestety koszt operacji, która postawi mnie na łapki zdecydowanie przekracza budżet mojej Pańci, która dodatkowo akurat teraz sama czeka na swoją operację i jest w ciężkiej sytuacji finansowej... Dlatego PSYjaciele proszę Was bardzo o pomoc 🙏🥹