Witam. Jestem mamą dwójki dzieci w wieku 9 miesiecy i 3 latka. Zostałam sama ze wszystkimi problemami z dnia na dzień ,ponieważ mąż trafił do zakładu karnego. Wynajmuję mieszkanie w kwocie 2100 złotych ze wszystkimi opłatami. Nie posiadam rodziny ani bliskich, żeby mógł mi ktoś pomóc, gdyby rzeczywiście miał mi kto pomóc, to nie zakładała bym tutaj zrzutki. Zapisałam starszego synka do przedszkola, ale niestety nie mogą go teraz przyjąć, ponieważ nie mają miejsca, byłam również w innych przedszkolach u nas i wszędzie jest to samo, także niestety dopiero we wrześniu synek pójdzie do przedszkola i niestety mam związane ręce. Dom samotnej matki odpada, ponieważ mąż na początku kwietnia będzie mieć wokandę o SDE a poza tym dobrze nam się tutaj mieszka. Dostaję 500 Plus na dzieci z Zusu i kosiniakowe łącznie 2000 złotych oraz 240 złotych zasiłek celowy i 300 złotych dopłaty do opłat mieszkaniowych a także pracuję dorywczo, więc na życie na miesiąc zostaje mi 840 złotych. To jest bardzo ale to bardzo niewiele, dlatego szukam pomocy gdzie się da. Byłam również w naszej parafii o pomoc u księdza, odpowiedź jego brzmiała że nie jest instytucją charytatywną i kazał udać się do Caritasu. Byłam owszem w Caritasie ale tam dostałam na prawdę niewiele...tam nie dają pampersów czy żywności z krótkim terminem ważności. Wierzę że są jeszcze anioły na tym świecie i że ktoś mi pomoże przetrwać ten ciężki czas... Założyłam zrzutkę z danymi męża, bo mamy wspólne konto bankowe zarejestrowane na niego i zakładając tu zbiórkę, musiałam przejść weryfikację danych.