Dzisiejszej nocy na świecie wystąpiło pewnie wiele zdarzeń, które wpłynęły na ludzkie dramaty. Jedno takie zdarzenie miało miejsce w Sobótce i dotknęło moich przyjaciół. Ciemna noc, cisza, zapach własnej pościeli... Przeraźliwy krzyk budzi moja przyjaciółkę, która nigdy nie była obojętna na ludzką krzywdę. Bez względu na sytuację zawsze gotowa nieść pomoc. Pobiegła piętro wyżej. Pukała do drzwi... Niestety nikt nie reagował... Z pomocą sąsiadów udało się otworzyć drzwi ale... temperatura nie pozwoliła podjąć żadnych kroków. Mogła tylko wykręcić numer 112, chwycic swoje maleństwo wraz z mężem i pozostałymi sąsiadami uciekać w bezpieczne miejsce. Skutki gaszenia pożaru są niewyobrażalne. Na chwilę obecną nie można nawet zdjęc zrobić z uwagi na zamknięcie budynku. Ściany zaczynają pękać pod wpływem ciężaru spuszczonej wody. Bardzo proszę o wsparcie tej zrzutki. Dobro wraca ze zdwojoną siłą. W miarę możliwości będę informowała o tym co się dzieje. DZIĘKUJĘ 😘😘😘