Wczoraj późnym wieczorem dostaliśmy telefon z prośbą o zabezpieczenie rannej, leżącej w zaspie śnieżnej, maleńkiej suczki.

Gdyby tam została do rana byłaby już martwa.

Chcieliśmy od razu wrzucić ogłoszenie z informacją że szukamy własciela, ale widząc stan tej młodziutkiej suni, oprócz ustawowych działań i ogłoszeń, absolutnie nie będziemy przykładać się do szukania, chyba tylko po to żeby złożyć zawiadomienie i usłyszeć wytłumaczenie kto doprowadził ją do takiego staniu i gdzie trafiły wszystkie jej szczeniaki.

Pies jest w bardzo złym stanie, skóra na plecach jest jednym wielkim swędzącym i gorącym strupem. Cycuchy wyciągnięte do samej ziemi, a smrodu jaki od niej bił nie da się opisać.

Suczka ma dziwne obrażenia, rana pod okiem, krwiak na oku, ciężko stwierdzić czy to pogryzienie czy umyślne pobicie..

W okolicy gdzie ją znaleziono nikt jej nie kojarzy. Sprawdziliśmy również wszystkie grupy z zaginionymi zwierzakami i nikt jej nawet nie szuka.

Sunia jest bardzo wystraszona, przygaszona. Delikatnie próbuję tulić się do człowieka, ale widać w niej ogromny strach i przerażenie.

Zabezpieczyliśmy ją kolejnym hoteliku. 

Czekają nas kolejne koszty, czy pomożecie nam w utrzymaniu 27 psa na naszym pokładzie?

My naprawdę codziennie toczymy walkę serca z rozumem. 

Ale widząc takie nieszczęście nie byliśmy w stanie odmówić.