Basia to ok. 6-miesięczna koteczka znaleziona w sierpniu na ulicy i w ostatniej chwili uratowana spod kół na dojeżdżających samochodów. Na jej szczęście trafiła na osobę, której los żadnego kota nie jest obojętny. Była w złym stanie, koci katar, zaropiałe, ledwo otwarte oczy, jednak w kilka dni po podaniu leków kotka wróciła do zdrowia. Basia trafiła do nas jako trzeci koci członek rodziny i bardzo szybko się zaklimatyzowała.

Niestety, radość nie trwała długo. Niespełna 2 miesiące później kotka dostała gorączkę, zaczęła być apatyczna, przestała jeść i bawić się, ciagle leżała. Schudła, ważyła 1,5 kg a brzuch się powiększał. Wizyta u weterynarza - badania, usg, pobranie płynu z brzuszka potwierdziło najgorsze. Diagnoza - FIP, czyli wyrok dla kota.

Cały weekend spędziłam na poszukiwaniu rozwiązania na tą paskudną chorobę, która rok wcześniej zabrała nam pierwszą koteczkę. I stało się! Od początku tego roku jest możliwość leczenia FIPu lekiem GS, który sprowadzany jest zza granicy. Lek 2 lata temu przeszedł próby kliniczne, ale w Polsce jest niedostępny. Oprócz problemu z dostępnością leku problemem jest również koszt terapii, ktory zależy od wagi kotka. W naszym przypadku jest to koszt ok. 5000-6000 zł. Terapia polega na codziennym podawaniu kotu bolesnego zastrzyku i trwa 84 dni. Jedna fiolka leku to koszt 350zł (najtańsza wersja leku). Udało nam się nabyć kilka fiolek i rozpoczęliśmy leczenie.

Lek zaczął działać! Po 4 zastrzykach kotka odżyła, zaczęła samodzielnie jeść i bawić się. Po 10-14 dniach brzuszek zmniejszył się i przestał być widoczny, płyn zaczął zanikać. Basia zaczęła przybierać na wadze i znów poczuliśmy, że jest z nami.

W połowie terapii (18.11.2019) zrobiliśmy badania kontrolne i jest sukces. Wyniki znacznie się poprawiły, krew, wątroba (załączam poniżej).

Dzis jest 1 grudnia i zostało ostatnie 30 zastrzyków do końca terapii. Koszt terapii oprócz leku to codziennie podawanie leku na wątrobę, witaminy b12, omega 3; badania: biochemia krwi, usg.