id: mapzy2

Pomóż nam być nadal RAZEM w domu z naszymi schorowanymi Seniorami (Mama, koty i pies). Help us stay TOGETHER at our home with our sick Seniors (Mom, cats and dog).

Pomóż nam być nadal RAZEM w domu z naszymi schorowanymi Seniorami (Mama, koty i pies). Help us stay TOGETHER at our home with our sick Seniors (Mom, cats and dog).

Zrzutka została wyłączona przez organizatora
Wpłaty nieaktywne - wymagane działanie Organizatora zrzutki. Jeśli jesteś Organizatorem - zaloguj się i podejmij wymagane działania.
Ta zrzutka nie ma jeszcze skarbonek
Dodaj skarbonkę do zrzutki

Nasi użytkownicy założyli 1 151 860 zrzutek i zebrali 1 196 784 921 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Aktualności32

  • Kochani bardzo Wam dziękujemy za wsparcie w postaci dobrowolnych wpłat ot tak z dobroci serca i za te wpłaty, które będziemy wynagradzać ręcznie robionymi zabawkami dla kotów i psów.

    Dajcie tylko trochę czasu, bo to ręczna robota... A moja Mama i zwierzaki trochę czasu "zabierają" ♥️

    Jutro mamy szereg spraw związanych z Mamą i lekarza, także od wtorku zabieramy się za etykiety do wysyłki i sukcesywnie będziemy pakować paczki.

    Z każdą odezwiemy się przed wysyłką.

    .

    Wreszcie udało nam się, DZIĘKI WAM, spłacić całe zadłużenie za czynsz i media (płacimy za wszystko razem).

    W piątek, dzień przed ostatecznym terminem płatności (przesuniętym kolejny raz, tym razem bez możliwości następnego przesunięcia) płakałam na zmianę... Z bezsilności, z wściekłości na urzędników (bo ciągle nasze sprawy są w toku, odwołania, terminy...) i ze wzruszenia, że tak wielu z Was, zupełnie obcych ludzi, okazało nam swoje WIELKIE SERCA.

    Jeden z Was będzie naszym Bohaterem już na zawsze razem ze swoją siostrą.

    Takiego rodzeństwa jak to, życzę każdemu.

    Niestety my musieliśmy prosić o pomoc zupełnie obcych ludzi. Takie życie.

    Pewna wpłata sprawiła, że... że do teraz jeszcze do mnie nie dociera to, co się stało.

    Jesteście Wspaniali. Jesteście Kochani.

    Bardzo dziękujemy Wam wszystkim.

    .

    Pomogliście ocalić wspólny dach nad głową dla mojej ukochanej Mamy (w nie najlepszej formie), dla naszych mruczących i szczekających Choruszków, no i dla nas.

    Nigdy Wam tego nie zapomnimy ♥️

    .

    🙏 Jednak proszę Was nadal o udostępnienie zrzutki i wpłaty. Co prawda na zabawki trzeba czekać długo (mam mnóstwo do uszycia jeszcze), ale warto.

    Nam pomożecie ogarnąć jeszcze rachunki za czerwiec, a Wasze zwierzaki będą miały najlepsze zabawki jakie miały do tej pory.

    .

    Trzymajcie kciuki. Ogarniamy aparaty słuchowe dla mojej Mamy (dofinansowanie z PFRON, bo z NFZ jest załatwione). Niestety będziemy musieli dopłacić kilka tysięcy... Ale to jest jeszcze czas.

    .

    Trzymajcie też kciuki za to, aby wreszcie udało nam się załatwić świadczenia opiekuńcze. Nie wyobrażam sobie nie pomagać mojej Mamie. Ryzykowała własnym życiem jak mnie rodziła. Robiła z Tatą co mogła by moje dzieciństwo i młodość były udane.

    Wychowali mnie na dobrego człowieka. Człowieka kochającego zwierzęta.

    .

    Przepraszam, ale znowu się rozpisałam... Zawsze tak mam z emocji.

    .

    Dziękuję ♥️q1ab6c51e289ddf7.jpeg

    .

    Tymczasem dołączę tutaj screeny dowodów wpłat, żebyście mieli pewność, że Wasze pieniądze poszły na poczet naszego zadłużenia.

    0Komentarzy
     
    2500 znaków

    Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!

    Czytaj więcej
Ta zrzutka nie ma jeszcze aktualności.

Ta zrzutka nie ma jeszcze aktualności.

Opis zrzutki

ŻEBYŚMY MOGLI BYĆ NADAL RAZEM

pod jednym dachem z Mamą z demencją i z naszymi zwierzętami

****

SO WE CAN STILL BE TOGETHER

under the same roof with Mom with dementia and our pets

(english version at the end of the text)



Kochani, wiemy jak ciężkie to czasy dla wszystkich, pandemia, wojna u naszych Sąsiadów… Bardzo trudno mi prosić o pomoc, słowa nie przychodzą łatwo. Ale nie widzę już innego rozwiązania, jak tylko zwrócić się do ludzi o wielkich sercach.

Tylko dzięki Wam uda nam się zachować dach nad głową.


Nasze życie kolejny raz wywróciło się do góry nogami.

Tym razem nie podniesiemy się z kolan bez Waszego wsparcia. A mimo, że znaleźliśmy się w bardzo ciężkiej sytuacji, nadal staramy się pomagać innym – uchodźcom i zwierzętom (także tym z Ukrainy).


Bardzo chcemy zachować dach nad głową. Dom, w którym budujemy mojej chorej Mamie świat na nowo - po tym wszystkim, co nas spotkało w tak krótkim czasie. Dla mojej Mamy (schorowanej seniorki z demencją) i naszych zwierząt, które coraz częściej wymagają badań i leczenia (seniorzy po przejściach). Dla nich kolejna przeprowadzka to niepotrzebny stres, a więc kolejne problemy ze zdrowiem.

p3049229a3971287.jpeg

sa636383579e1efd.jpegOd ponad 2 lat naszą rodzinę prześladują choroby. Najpierw zaczęły chorować nasze zwierzęta, które w lepszych czasach przygarnęliśmy, dając im dobry, troskliwy dom. Nie mamy własnych dzieci… nie możemy… możemy za to pomagać zwierzętom, które  bardzo kochamy.


Później zaczęli chorować moi najbliżsi. Mój ukochany Tato walczył z rakiem płuc. Szpital, radioterapia, leki, badania, kilka miesięcy strachu, cierpienia Taty, troski o niego… Tato był w szpitalu w czasach, kiedy mogliśmy tylko zostawiać potrzebne rzeczy w holu i machać Mu przez okno. Mogliśmy też godzinami rozmawiać przez telefon, bo kolejny pobyt w szpitalu to już tylko krótkie rozmowy, prawie monologi (Tato miał afazję).


Rok temu - wiosną Tato przeszedł pierwszy, lekki udar podczas pobytu w szpitalu na radioterapii. Gdy po miesiącu wrócił do domu, byliśmy szczęśliwi, że moi Rodzice są znowu razem. Spędzili razem 67 lat, znają się prawie od dziecka.


Jeszcze 84 urodziny Taty spędziliśmy z całą rodziną, ciesząc się swoim towarzystwem. Ale dwa tygodnie później mój najstarszy brat doznał bardzo silnego wylewu. W tym czasie pracował w Niemczech ze swoimi synami. Planował jeszcze trochę popracować, a później cieszyć się z żoną emeryturą, jeździć na wycieczki i pielgrzymki. Chciał spędzać czas ze swoją wymarzoną wnuczką. Niestety – odszedł pół roku po wylewie, dokładnie dwa miesiące po pogrzebie naszego Taty.

Trudno było poinformować Mamę o śmierci syna. Jednego już straciła w wypadku wiele lat temu – mimo upływu czasu ta rana nigdy się nie zabliźniła.


Mój Tato odszedł przed świętami Bożego Narodzenia, po dwóch miesiącach od bardzo ciężkiego udaru. Niedowład lewej strony ciała, afazja, żywienie dojelitowe. Najpierw mogliśmy odwiedzać Tatę częściej, później ze względu na kolejne restrykcje związane z pandemią jedynie 2 razy w tygodniu. Bywałam u Taty najczęściej i najdłużej. Pielęgniarki mi pozwalały, bo pomagałam im, jak mogłam, no i najlepiej z rodziny rozumiałam, co Tata do nas mówi. Poza tym uczyłam się opieki nad Tatą. Czekaliśmy tylko na zgodę lekarzy, że już możemy zabrać Tatę.


Ze szpitala Tata został przeniesiony do hospicjum. Tam wreszcie po kilku tygodniach powiedziano nam, że możemy zabrać Tatę do domu. Zaczęłam wszystko załatwiać. Łóżko rehabilitacyjne załatwiłam dzień przed Taty odejściem. Jeszcze w piątek byliśmy Tatę odwiedzić, później się pogorszyło. Lekarka zapewniała, że to tylko “epizod”, że zaraz będzie poprawa… Nie było. Tato odszedł w samotności, bez nas u boku. Był świadomy do końca.

To był straszny dzień. Dom był już gotowy na przyjazd Taty. Pamiętam, jak krzyczałam. Gdyby nie mój Partner, nie dałabym rady. Musiałam jeszcze przekazać tę tragiczną informację Mamie. Moi dwaj inni bracia załatwiali formalności, którym ja nie byłabym w stanie sprostać. Trzymałam się tylko dla Mamy. I gdyby nie Ona, to na pogrzebie Taty krzyczałabym przeraźliwie. Tato został pochowany w grobie mojego brata, który zginął wiele lat temu. Miałam ochotę rzucić się tam do nich.

Mamie podawałam leki uspokajające. Było ciężko. Byłam z nią cały czas. Mama była częściowo spakowana, przecież mieli z Tatą i swoimi zwierzakami zamieszkać u nas, dosłownie dwa dni później planowana była przeprowadzka. A wprowadziła się do nas tylko ze starszym psem Łatkiem i swoją ukochaną kotką Majką. Majka też tęskni za Tatą. Uwielbiała go. Nie tak miało być, nie tak.

ya3620c61db751d9.jpeg

te8b2ae55c79152e.jpegTeraz cały czas troszczymy się o Mamę. Niestety gdy walczyliśmy z rakiem Taty, nie chciała chodzić do żadnych lekarzy. Niemal siłą zaciągnęliśmy Mamę do okulisty z zaćmą – przeszła operację obu oczu.

Po przeprowadzce do nas, nowy lekarz rodzinny skierował Mamę na dokładne badania u specjalistów i zmienił leki uspokajające - które bardzo nam pomogły. Te ostatnie 3 miesiące to nie tylko nasz ból, płacz, Mamy tęsknota za domem, nasza tęsknota za Tatą, za bratem… tego nie da się opisać. To też wiele godzin spędzonych na próbach zarejestrowania Mamy do specjalistów, walki z biurokracją... Ortopeda, kardiolog, chirurg naczyniowy, psychiatra, psychoterapeuta. Każdy wyjazd Mamy do lekarza to całe przedsięwzięcie, na które poświęcamy cały dzień.


Geriatra przebadał Mamę gruntownie i zdiagnozował początki demencji, depresję. Potwierdził wielostawowe zwyrodnienia, astmę. Mama porusza się w domu o kulach, a poza domem o balkoniku. Nosi aparat słuchowy, bo już prawie w ogóle nie słyszy. Na razie na jednym uchu. Na drugie ucho musimy dopiero kupić aparat i ponownie zbadać słuch. To wszystko kosztuje. Mama jest też po operacji oczu. Ma endoprotezę w jednym kolanie, na drugie kolano już się nie zgodziła na operację. Mama musi pozostać pod naszą stałą opieką. Jest w kiepskiej formie psychicznej. Właściwie nie powinna być już w domu sama. Na bieżąco wykonujemy też kolejne badania, które zaleca lekarz. Jesteśmy jeszcze przed usg jamy brzusznej (wykluczenie kamicy) i tomografii głowy (obciążenia genetyczne wylewami).

e83f939d8f646021.jpeg

Odkąd zaczęły się choroby Rodziców, nie mogłam pracować. Zresztą kto chciałby zatrudnić kogoś, kto ciągle bierze wolne by jechać do szpitala czy do Rodziców? To, co udało mi się dorobić, to kropla w morzu potrzeb.

waf48c0ba0aec2db.jpeg

p27e5505cd7ea067.jpegTeraz niemal cały czas spędzam z Mamą. Poza tym mam chory kręgosłup (nie mogę dźwigać, a robiłam to, opiekując się dziewczynką na wózku inwalidzkim. Dziewczynką, którą bardzo kocham). Latem mieliśmy też stłuczkę (ktoś uderzył w tył naszego auta), co pogłębiło moje problemy z kręgosłupem. Muszę teraz na siebie uważać i regularnie wykonywać ćwiczenia. Chodzę na zabiegi rehabilitacyjne na NFZ i ciągnę Mamę ze sobą wszędzie, gdzie tylko się da. Boję się zostawiać Ją samą w domu (już raz sąsiedzi prawie wyważyli drzwi, bo Mama wyjęła aparat słuchowy i godzinami nie odbierała telefonu).

Siostry mojej Mamy cierpiały (między innymi) na demencję, odeszły w ciągu w dwóch ostatnich lat.

To chyba za dużo jak na jedną rodzinę, co?

m1d074ed7f97845d.jpeg

Obecnie mamy pod opieką 3 koty i psa, to już seniorzy (Pola, Majka, Kabi i Łatek). Przez lata pomagaliśmy zwierzętom w różny sposób. Wiele z nich znalazło u nas dom. Ale i ich los nie oszczędzał. Od 2,5 roku jesteśmy stałymi bywalcami klinik weterynaryjnych.

Najpierw moja ukochana kotka Ziuta zaczęła swoją walkę z FIP, później Mela z chłoniakiem. Leczenie weterynaryjne jest drogie, nie byliśmy w stanie podołać mu finansowo, bez zapożyczania się. Po długiej i zaciętej walce straciliśmy obie kotki, Ziutę i Melę. Bardzo je kochaliśmy. Rodziców kocur Kudłacz odszedł we śnie, chorował na serce. W archiwum portalu “Zrzutka” są nasze zrzutki, w których są opisane historie Ziuty i Meli (linki podam w komentarzu). Niestety nie udało nam się uzbierać wtedy potrzebnych środków, a długi spłacamy do dziś. Musieliśmy zrobić wszystko co możliwe by je uratować. Inaczej nie mogliśmy postąpić.

n84a3ee0a932704f.jpeg

zb280f7ab8812575.jpeggcb921a9605e6655.jpegTeraz pod naszą opieką jest Łatek, 17-letni piesek przygarnięty przez moich Rodziców. Ze względu na wiek, także wymaga stałej opieki lekarskiej i częstych badań (ma zaćmę i problemy ze stawami). Jest po operacji jelit. Został wykastrowany.

Siedmioletnia Majka, kotka Rodziców, została jako kocię wraz z rodzeństwem zabrana od rozmnażacza. Uwielbiała moich Rodziców. Teraz ciągle pilnuje Mamy, by też nie zniknęła – jak Tata. Zrobiliśmy jej testy, szczepienia. Jesteśmy przed badaniami i wizytą u stomatologa.

if074f5a3f3170ac.jpegŁatek i Majka dołączyli do naszych kotów – Poli i Kabiego. Nasze koty także zmagają się z problemami zdrowotnymi – musimy bardzo o nie dbać i regularnie odwiedzać weterynarza.

Pola ma 12 lat i została u nas po sterylizacji (żyła w okropnych warunkach). Często ma problemy zdrowotne.

Kabi ma 13 lat, jest kotem z kocią białaczką i ciągle coś mu dolega (oczy, uszy, jelita). Przez to nie możemy poddać go narkozie i usunąć zęby (a jest taka konieczność), od których przecież też się choruje. I tak koło się zamyka. 

nda5a1f5906da2d3.jpegu569733269b1b9b1.jpeg

Prowadzimy bazarek na rzecz naszych zwierząt, żeby mieć jakieś środki na ich utrzymanie i leczenie. Czasem jest nam bardzo ciężko. Nasze historie możecie poczytać na naszym bazarku i w grupie zrzeszającej naszych przyjaciół (linki podam w komentarzach pod tekstem zrzutki).

Ja szyję zabawki dla zwierząt na nasz bazarek, jednak od śmierci Taty jest mi znacznie trudniej robić to regularnie. Dużo mojego czasu pochłania opieka nad Mamą. Żałoba, początki demencji, problemy ze słuchem, z poruszaniem się… To wszystko sprawia, że czasami i ja mam wszystkiego dosyć. Nie mogę podjąć stałej pracy ze względu na Mamę, ani wrócić chociaż do dorywczej opieki nad tą dziewczynką z niepełnosprawnościami. Zostaje mi tylko szycie zabawek – Mama pomaga mi czasem, chociaż najczęściej po prostu jest razem ze mną i zwierzakami, i opowiada historie sprzed lat. To taka dla nas forma arteterapii, która jest nam bardzo potrzebna ze względu na nasz stan psychiczny, no i pomaga nam dbać o zależne od nas zwierzęta. Jesteśmy przecież za nie odpowiedzialni.  

c8c21b6f3468a933.jpegRęcznie szyte zabawki dla zwierząt to sposób, by chociaż trochę poprawić naszą sytuację finansową. Pensja mojego Partnera to zbyt mało na rachunki, wyżywienie, weterynarzy i długi za leczenie naszych ukochanych zwierząt. Mama ma dosyć niską emeryturę, z której część zostaje w aptece, a część idzie na spłatę kredytu (do dzisiaj nie wiemy, dlaczego i na co Rodzice zaciągnęli kredyt). A ja dopiero zasiłek opiekuńczy na Mamę będę miała za jakiś czas. Niestety to wszystko trwa w naszym kraju.

q66aedd8ba8b69c1.jpegNiestety często zalegaliśmy z czynszem (przez choroby), jednak zawsze jakoś udawało nam się te zaległości spłacić lub rozłożyć na raty. Teraz sytuacja na świecie jest trudniejsza i dlatego tym razem nie mamy szans na rozłożenie należności na raty. Zalegamy już zbyt dużo za czynsz i opłaty eksploatacyjne. Nie możemy stracić tego domu.

g00b63a418c744c9.jpegNasza sytuacja jest trudna, bez Was nie damy rady. Proszę pomóżcie nam spłacić długi za mieszkanie, zadbać o leczenie Mamy i zwierząt. Pomóżcie nam, proszę zachować ten dom dla Mamy. Dopiero co zaczęła wić tutaj swoje nowe gniazdko i czuć się z nami bezpiecznie.

Błagam Was, pomóżcie mi uratować ten dom dla nas wszystkich – dla mojej ukochanej Mamy (która już przecierpiała zbyt wiele), dla mojego Partnera i dla mnie, dla naszych wszystkich zwierząt. No i wreszcie urządziłam sobie tutaj moją wymarzoną pracownię rękodzieła artystycznego, gdzie przez lata zbierałam różne cuda, by móc tworzyć.


Potrzebuję spłacić zaległości w czynszu i za media. Zależy mi, żeby zapłacić też czynsz “z góry”, tak, żeby Właściciel był nas pewniejszy. Musimy też zakupić dla Mamy nowy aparat słuchowy na lewe ucho i wyregulować aparat z prawego ucha, co wiąże się z kolejnymi badaniami. Na razie mamy tylko nowy odlew ucha.

Kule ortopedyczne, balkonik, krzesełko toaletowe mamy, ale już też czas byłoby wymienić na nowsze, lepsze.

Potrzebuję również Waszych zamówień na zabawki dla zwierząt, by przetrwać kolejne tygodnie, zanim zostanie mi przyznany zasiłek opiekuńczy na Mamę (biurokracja trwa). Błagam Was o pomoc.


Bardzo kocham moją Mamę i robię wszystko, co się da, by być jak najbardziej cierpliwą i troskliwą córką, jednak czasami mnie to przerasta.

Mama prawie oddała życie, gdy mnie rodziła. Przeszła w życiu wiele złego. Zrobię wszystko, by przychylić jej Nieba tu na ziemi. Bardzo ją kocham. Jest dla mnie najważniejsza. No i teraz tylko Ona mi została.

Dlatego tym bardziej Was proszę o pomoc.

Jeśli możesz to wpłać 10zł, zamiast kawy, którą pewnie byś mi chętnie postawił, gdyby była taka okazja.

Bardzo nam też pomożesz udostępniając link do naszej zrzutki.

Pamiętaj, że wiele kosztowało mnie by się przed Wami tak otworzyć i napisać o naszej sytuacji. To naprawdę nie jest łatwe.


Będę tutaj na Zrzutce dodawać aktualizacje i pisać, co udało mi się spłacić dzięki Waszej pomocy. Wszystko rozliczymy. Część zdjęć, skanów badań przedstawiamy tutaj na zrzutce. Jeśli jednak chcesz wiedzieć więcej, to napisz do mnie. Pokażę Ci pełną dokumentację medyczną Mamy, moją i naszych zwierząt oraz pismo ponaglające nas do spłaty wraz z groźbą eksmisji w przypadku braku spłaty zaległości.


Pomożecie nam?

Mówią, że dobro wraca… wierzę w to, bo do nas nieraz wróciło. I na pewno wróci i teraz, dzięki Wam.

Wierzę, że i do Was wróci, jeśli teraz nam pomożecie.


Bardzo dziękuję, za każde 5 zł i za 50 zł… za dobre słowo… za każdą zamówioną zabawkę… za wszystko.

Pomóż mi nie zmarnować wszystkiego tego, co już udało mi się zrobić by pomóc Mamie i naszym zwierzakom.

To choruszki po przejściach. Seniorzy.

x840188776d57f0f.jpeg

xfdc4c63cdca792a.jpeg

English version:


Dear Friends, we know how hard these times are for everyone, the pandemic, the war in our Neighbors... It's very hard for me to ask for help, words don't come easily. But I see no other solution but to turn to people with big hearts.


Only thanks to you, we will be able to keep a roof over our heads.


Our life has once again turned upside down.

This time we will not rise from our knees without your support. And even though we are in a very difficult situation, we still try to help others - refugees and animals (including those from Ukraine).


We really want to keep a roof over our heads. A home where we build a world anew for my ailing Mom - after all that has happened to us in such a short time. For my Mom (a sick senior person with dementia) and our pets, who more and more often require examination and treatment. For them, another move means unnecessary stress and therefore more health problems.


For over 2 years our family has been haunted by illness. First our pets, which we took in and gave a caring home during better times, started to get sick. We don't have children of our own... we can't... but we can help the animals that we love very much.

Later, my loved ones started to get sick. My beloved Dad was fighting with lung cancer. Hospital, radiation therapy, medications, tests, several months of fear, Dad's suffering, caring for him... Dad was in the hospital at a time when we could just leave the things he needed in the lobby and wave to him through the window. We could also talk for hours on the phone, because another hospital stay meant only short conversations, almost monologues (Dad had aphasia).


A year ago, in the spring, Dad had his first mild stroke while in the hospital for radiation therapy. When he came home a month later, we were happy that my parents were together again. They had spent 67 years together and had known each other almost since childhood.


We still spent Dad's 84th birthday with the whole family, enjoying each other's company. But two weeks later, my oldest brother suffered a very severe stroke. At the time, he was working in Germany with his sons. He planned to work some more time and then enjoy retirement with his wife, going on trips and pilgrimages. He wanted to spend time with his dream granddaughter. Unfortunately, he passed away six months after the stroke, exactly two months after our Dad's funeral.

 

It was difficult to inform Mom about the death of her son. She had already lost one in an accident many years ago, and despite the passage of time, that wound has never healed.


My Dad passed away before Christmas, two months after a very severe stroke. Left hemiparesis, aphasia, enteral feeding. At first we were able to visit Dad more often, then due to further restrictions due to the pandemic only twice a week. I stayed with Dad most often and for the longest time. The nurses would let me, because I helped them as much as I could and I understood what Dad said to us the best in the family. Besides, I was learning how to take care of Dad. We were only waiting for the doctors' permission to take Dad away.


Dad was transferred from the hospital to a hospice. There, finally, after a few weeks, we were told that we could take Dad home. I started making all the arrangements. I arranged for a rehabilitation bed the day before Dad passed away. We still went to visit Dad on Friday, then it got worse. The doctor assured us that it was just an "episode" and that there would be an improvement soon... There wasn't. Dad passed away alone, without us by his side. He was conscious to the end.


It was a terrible day. The house was already ready for Dad's arrival. I remember screaming. If it wasn't for my Partner, I wouldn't have made it. I still had to break the tragic news to Mom. My other two brothers were handling paperwork that I would not have been able to handle. I held on only for Mom. And if it wasn't for her, I would have screamed in terror at Dad's funeral. Dad was buried in the grave of my brother, who died many years ago. I felt like throwing myself into them there.

 

I put Mom on tranquilizers. It was hard. I was with her all the time. Mom was partially packed, after all, they were going to move in with Dad and their pets. Literally two days later they were planning to move in with us. And she moved in with just her older dog Łatek and her beloved cat Majka. Majka misses her Dad, too. She adored him. It wasn't supposed to be like this, not like this.


Now we take care of Mom all the time. Unfortunately, when we were fighting Dad's cancer, she refused to go to any doctors. We almost forcefully dragged Mom to the eye doctor with cataracts - she underwent surgery on both eyes.

 

After moving in with us, the new family doctor referred Mom for thorough testing with specialists and changed her sedation medications - which helped us tremendously. Those last 3 months were not only our pain, crying, Mom's homesickness, our longing for Dad, for her brother... it's indescribable. It's also many hours spent trying to register Mom to specialists, fighting with bureaucracy... Orthopedist, cardiologist, vascular surgeon, psychiatrist, psychotherapist. Every trip Mom makes to the doctor is a whole endeavor to which we devote an entire day.


A geriatrician examined Mom thoroughly and diagnosed the beginnings of dementia, depression. He confirmed polyarticular degeneration and asthma. Mom moves at home on crutches and outside the house on a walker. She wears a hearing aid, because she can hardly hear at all anymore. For now, in one ear. We have to buy a hearing aid for the other ear and have her hearing tested again. It all costs money. Mom has also had eye surgery. She has an endoprosthesis in one knee, for the other knee she has already refused surgery. Mom has to stay under our constant care. She is in bad shape mentally. In fact, she shouldn't be at home alone anymore. We also have to carry out the tests that the doctor recommends on an ongoing basis. We have yet to have an abdominal ultrasound (to rule out lithiasis) and a head CT scan.


Since my parents' illnesses started, I couldn't work. Besides, who would want to hire someone who is constantly taking time off to go to the hospital or to see his parents? What I managed to earn was a drop in the ocean of needs.


Now I spend almost all my time with my Mom. Besides, I have a sick back (I can't lift, and I did that while taking care of a girl in a wheelchair. A girl I love very much). We also had a car crash over the summer (someone hit the back of our car), which exacerbated my back problems. I now have to take care of myself and get regular exercise. I go to rehabilitation clinics on the National Health Fund and drag Mom with me everywhere I can. I'm afraid to leave her alone at home (once the neighbors almost broke down the door because Mom took out her hearing aids and didn't answer the phone for hours).

My mom's sisters suffered from dementia (among other things) and passed away within the last two years.

 

I guess that's too much for one family, isn’t it?


Currently we have 3 cats and a dog under our care, they are already seniors (Pola, Majka, Kabi and Łatek). Over the years we have helped the animals in various ways. Many of them found a home with us. But their fate did not spare them either. For 2,5 years we are regular visitors of veterinary clinics.

 

First my beloved cat Ziuta started her fight with FIP, then Mela with lymphoma. Veterinary treatment is expensive, we were not able to cope with it financially without borrowing money. After a long and fierce fight we lost both cats, Ziuta and Mela. We loved them very much. Parent cat Kudlacz passed away in his sleep, he had a heart condition. In the archives of the portal "Zrzutka" are our fundraising, in which are described stories of Ziuta and Mela (links I will give in the comments). Unfortunately, we didn't manage to raise the necessary funds then and we're still paying back debts today. We had to do everything possible to save them. We could not act otherwise.


Now under our care is Łatek, a 17-year-old dog taken in by my parents. Because of his age, he also needs constant medical care and frequent check-ups (he has cataracts and joint problems). He has had intestinal surgery. He has been neutered.

 

Seven-year-old Majka, my parents' cat, was taken from a breeder as a kitten along with her siblings. She adored my Parents. Now she is constantly watching over Mom to make sure she doesn't disappear too - like Dad. We have had her tested, vaccinated. We are waiting for next tests and a dental appointment.


Łatek and Majka joined our cats - Poli and Kabi. Our cats are also struggling with health problems - we have to take care of them and visit the vet regularly.

 

Pola is 12 years old and she stayed with us after sterilization (she lived in terrible conditions). She often has health problems.

 

Kabi is 13 years old, he is a cat with feline leukemia and he is constantly suffering from something (eyes, ears, intestines). Because of this, we can't put him under anesthesia and remove his teeth (which is necessary), from which you also get sick. A vicious circle.


We run a fundraiser for our pets to have some money for their upkeep and treatment. Sometimes it is very hard for us. You can read our stories on our fundraiser and in a group of our friends (links will be provided in comments under the text of the fundraiser).


I sew toys for the animals for our fundraiser, but since my Dad died, it is much more difficult for me to do it regularly. A lot of my time is taken up by taking care of Mom. Mourning, the beginnings of dementia, hearing problems, problems with movement... All this makes me sometimes fed up with everything. I can't take up a permanent job because of Mom, nor can I return to at least occasional care for this handicapped girl. The only thing I have left is sewing toys - Mom helps me sometimes, but most often she just stays with me and the animals and tells stories from before. It is a form of art therapy for us, which we need because of our mental state, and it helps us take care of the animals that depend on us. After all, we are responsible for them.  


Hand-sewn pet toys are a way to improve our financial situation at least a little. My Partner's salary is not enough for bills, food, vets and debts for treating our beloved animals. Mom has a rather low pension, part of which stays in the pharmacy, and part goes towards paying off the loan (to this day we don't know why and for what our parents took the loan). And I'm only going to have the care allowance for Mom in a little while. Unfortunately, all this takes time in our country.


Unfortunately, we have often fallen behind with our rent (due to illness), but we have always managed to pay off the debt or spread it over instalments. Now the world situation is more difficult and that's why this time we have no chance to pay off the debt in instalments. We already owe too much for rent and utility charges. We can't lose this house.


Our situation is difficult, without you we won't manage. Please help us pay the debts for the apartment, take care of Mom's and the animals' treatment. Please help us to keep this house for Mom. She has just started to make her new nest here and feel safe with us.

 

I beg you, please help me to save this house for all of us - for my beloved Mom (who has already suffered too much), for my partner and me, for all our animals. And finally, I have set up my dream handicraft studio here, where, for many years, I have been collecting all kinds of wonders to create.

 

I need to pay off my rent and utilities. I also need to pay the rent "in advance" so that the landlord can be more sure of us. We also need to purchase a new hearing aid for Mom's left ear and adjust the hearing aid from her right ear, which involves more testing.


We have orthopedic crutches, a walker, and a toilet chair, but it would also be time to replace them with newer, better ones.

 

I also need your pet toy orders to get me through the next few weeks before I'm granted a care allowance for Mom. I am begging for your help.

 

I love my Mom very much and I do everything I can to be as patient and caring a daughter as possible, but sometimes it overwhelms me.

 

Mom almost gave her life when she gave birth to me. She has been through a lot of bad things in her life. I will do my best to bring her Heaven here on earth. I love her very much. She is the most important to me. And now only she is left to me.

 

That's why I'm asking you all for help.

 

If you can, donate 10 PLN instead of a coffee, which you would probably buy me if there was such an opportunity.


You will also help us a lot by sharing the link to our drop box.

 

Remember that it cost me a lot to open up to you like this and write about our situation. It's really not easy.

 

I will be here on the fundraiser adding updates and writing what I have been able to pay off with your help. We will account for everything. Some of the pictures, scans of the research are presented here on the fundraiser. However, if you want to know more, write to me. I will show you full medical documentation of Mom, me and our pets as well as a letter urging us to pay back with a threat of eviction in case of failure to pay the debts.

 

 

Will you help us?

 

They say that good comes back... I believe it, because it came back to us more than once. And it will surely come back now, thanks to you.

 

I believe that it will come back to you, too, if you help us now.


Thank you very much, for every 5 zloty and for 50 zloty... for the good word... for every toy ordered... for everything.


SWIFT NESBPLPW 66 2530 0008 2022 1046 7896 0001

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Twój mini-terminal.
Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Twój mini-terminal.
Dowiedz się więcej

Oferty/licytacje 7

Kupuj, Wspieraj.

Kupuj, Wspieraj. Czytaj więcej

Nieaktywne
Inne
jeansowy gnotek dla psa - denim GNOTEK for your dog
jeansowy GNOTEK dla psa - szyty maszynowo i ręcznieBardzo chętnie, w ramach podziękowań za wpłatę, uszyję takiego gnotka z jeansu dla psa. Będzie miał...
25 zł

Kupione 4 z 100

Zakończona
Inne
jeansowe serducha z matatabi - zabawka dla kotów - Denim hearts with matatabi - cat toy
jeansowe SEDRUCHA z matatabi - szyte maszynowo i ręcznieBardzo chętnie, w ramach podziękowań za wpłatę, uszyję taką wyjątkowe serducho z matatabi... j...
25 zł

Kupione 5 z 100

Zakończona
Inne
jeansowy myszor z kocimiętką - ręcznie szyty - jeans mouse with catnip - hand sewn
jeansowa MYSZ Z KOCIMIĘTKĄ ręcznie szytaBardzo chętnie, w ramach podziękowań za wpłatę, uszyję taką piękną mysz z kocimiętką... jest nieźle nafaszerow...
30 zł

Kupione 9 z 100

Zakończona
Inne
jeansowa ryba - kopacz z walerianą - hand made - fish - digger with valerian
jeansowa RYBA - KOPACZ Z WALERIANĄ szyta maszynowo i ręcznieBardzo chętnie, w ramach podziękowań za wpłatę, uszyję taką piękną rybę kopacza z walerian...
30 zł

Kupione 5 z 100

Zakończona
Inne
wędki z rybkami lub myszkami plus piórka i wstążki - dla kotów - fishing rods - for cat
wędka dla kota z MYSZKĄ lub RYBKĄ plus PIÓRKA i WSTĄŻKI - szyte ręcznie i zamocowane na bukowym kijkuBardzo chętnie, w ramach podziękowań za wpłatę, z...
35 zł

Kupione 5 z 100

Zakończona
Inne
MATA WĘCHOWA - dla psa lub kota SNIFFING MAT for a dog or cat
MATA WĘCHOWA dla psa lub kotaBardzo chętnie, w ramach podziękowań za wpłatę, zrobię matę węchową dla psa lub kota. Można ją prać. Jest pleciona na ela...
50 zł

Kupione 9 z 100

Zakończona
Inne
kula węchowa dla kota lub psa - SNIFFING BALL made of fleece - for a cat or a dog
KULA WĘCHOWA z polaru - dla kota lub psaBardzo chętnie, w ramach podziękowań za wpłatę, uszyję taką kulę węchową dla psa lub kota. Jestem przekonana, ...
60 zł

Kupione 3 z 100

Zakończona

Skarbonki

Jeszcze nikt nie założył skarbonki na tej zrzutce. Twoja może być pierwsza!

Wpłaty 184

preloader

Komentarze 13

 
2500 znaków