Pomóż ratować życie Psotki i Kajtusia
Pomóż ratować życie Psotki i Kajtusia
Nasi użytkownicy założyli 1 234 103 zrzutki i zebrali 1 372 599 277 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności1
-
Kajtuś i Psotka są już po trzecim zabiegu poszerzania (za każdym razem- do średnicy 10mm). Kolejny w najbliższy wtorek. Wierzyłam, że wystarczy ich mniej, jednak niestety- u każdego z nich po balonikowaniu następuje powtórne zwężenie. Skutkuje to niestety koniecznością ponownego przeprowadzenia procedury.
U Kajtka podczas drugiego zabiegu przewężenie było na tyle szerokie, że udało się przeprowadzić przez nie sondę endoskopu o średnicy 5mm jeszcze przed poszerzeniem. Napawało mnie to nadzieją, że przynajmniej w jego przypadku będzie dobrze i trzeci zabieg okaże się ostatnim. Niestety, podczas następnej endoskopii okazało się, że przełyk uległ zwężeniu do mniejszej średnicy. Nastąpił regres...
U Psotki światło przełyku w miejscu przewężenia po pierwszym zabiegu było niestety wąziutkie, po drugim nieco szersze, ale nie udało się swobodnie wprowadzić sondy endoskopu.
Na szczęście lekarze zgodzili się odroczyć płatności. Tylko dzięki temu mogę kontynuować leczenie.
Kociaki żyją dzięki tym zabiegom. Jeszcze chwila, a mogłoby ich nie być. Teraz mogą funkcjonować względnie normalnie. Ale czy normalnością jest spożywanie wyłącznie zblendowanej z dużą ilością wody karmy? Jeśli zakończę teraz, one nigdy już nie będą mogły jeść normalnie. Potrzebna jest konsekwencja w dążeniu do przywrócenia ich dawnego życia. Ale do tego potrzebne są pieniądze...
Dlatego bardzo proszę o pomoc i udostępnianie zbiórki... Nie dla siebie, a dla tych kotów, których życie i tak nigdy nie było łatwe. Są to tzw. koty wiejskie, które całe swoje życie spędziły na wolności i na tę wolność będą musiały wrócić. Nie dadzą sobie rady bez możliwości przełykania, a ja nie jestem w stanie na dłuższą metę trzymać ich w zamknięciu... Nie pozwala mi na to sytuacja życiowa. Wiem, że muszę walczyć o ich sprawność, bo bez tego one po prostu nie przeżyją...
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Kajtuś to sierotka. Stracił swoją mamę, gdy miał zaledwie kilka dni. Od tamtej pory to ja jestem dla niego mamą. Odkarmiłam go butelką, wstawałam w nocy, by podać mu mleko, a on łapczywie wypijał każdą przeznaczoną dla niego porcję. I ten nieposkromiony apetyt towarzyszył mu aż do teraz… Stan zapalny w przełyku doprowadził do jego zwężenia, przez co Kajtuś, choć wciąż patrzy na miseczkę wypełnioną karmą z utęsknieniem, nie jest w stanie jej przełknąć. Wraz ze wspaniałymi lekarzami weterynarii podjęliśmy walkę o jego życie metodą balonikowania, jednak zabieg trzeba kilkukrotnie powtórzyć, a koszty tej kuracji przekraczają moje możliwości, stąd moja gorąca prośba o pomoc. Moim największym marzeniem jest w tej chwili możliwość zobaczenia Kajtusia, który jak zwykle je ze swojej miseczki, mlaskając przy tym z zadowoleniem. Nie dławi się, nie krztusi i nie zwraca porcji, której nie może połknąć, bo sprawia mu to ból...
Psotka – nasza iskierka radości. Energiczna, z pyszczkiem, który zawsze się uśmiecha. Ale radość Psotki nagle zgasła. W jej oczkach pojawił się smutek. Tak nagle przestała przypominać samą siebie. Stała się osowiała, przygaszona, skulona w bolesny kłębek, a wszystko za sprawą stanu zapalnego, który doprowadził do zwężenia jej przełyku. Jesteśmy w trakcie walki o jej życie, aby je uratować potrzebne jest wykonanie kilku ryzykownych zabiegów rozszerzania przełyku. Leczenie to jest kosztowne, a ja sama nie zdołam go opłacić. Pierwszy z zabiegów jest już za nami, ale kolejne przed nami. Wierzę, że z Waszą pomocą uda nam się wygrać tę walkę. Nie wyobrażam sobie, że nie mogłabym już głaskać jej miękkiego jak chmurka futerka. Nie wyobrażam sobie także tej przejmującej ciszy, której nigdy nie przerwie jej dźwięczne mruczenie, które nie raz towarzyszyło mi w trakcie zasypiania, gdy Psotka leżała na mojej poduszce niczym mała strażniczka.
Psotka i Kajtek są dwójką z kilkunastu kotów, nad którymi sprawuję opiekę i nie jedynymi, które aktualnie wymagają leczenia. Zbiórka powstała jednak z myślą o nich, ponieważ w ich przypadku opcje są tylko dwie: życie lub śmierć; błyskawiczna interwencja bądź eutanazja... W pierwszym odruchu wybrałam dla nich życie, ale jak to często bywa w takich sytuacjach, nie zmierzyłam sił na zamiary. Pokierowało mną serce. Zawsze tak reaguję, kiedy na szali leży życie moich podopiecznych- najpierw ratuj, całą resztę zostaw na później. Tak zrobiłam i tym razem.
Obydwa kociaki zapadły na tę samą, bardzo trudną do wyleczenia dolegliwość- zwężenie przełyku. Jest to sytuacja, w której dochodzi do zmniejszenia światła tego narządu, co utrudnia lub uniemożliwia przyjmowanie pokarmu. U kotów głodówka trwająca zaledwie dwa dni może prowadzić do groźnych dla życia konsekwencji, dlatego tak ważne było jak najszybsze przeprowadzenie zabiegu poszerzania przełyku u obydwu kociaków.
Psotce i Kajtusiowi przełykanie z dnia na dzień przychodziło coraz trudniej. Każda próba pobrania pokarmu kończyła się jego cofaniem i/lub krztuszeniem (jak na załączonym filmie). Widok okrutny, łamiący serce. Obydwoje mieli apetyt, byli głodni, ale nawet przełykanie półpłynnego pożywienia stawało się gehenną. Nie było mowy o podawaniu karmy suchej, a nawet mokrej bez jej rozblendowania na gładką masę. Tuż przed postawieniem diagnozy regurgitacje zdarzały się już nawet w środku nocy, kiedy kociaki nie jadły zupełnie nic. Nie mogły się nawet umyć, bo doprowadzało to do przykrych, męczących objawów. Dopiero przeprowadzona endoskopia ujawniła przyczynę.
Postanowiłam podjąć się próby ratowania ich życia. Brak jest postępowania farmakologicznego, jedyną opcją jest mechaniczne poszerzanie.
Wobec powyższego jeszcze tego samego dnia, w którym poznałam diagnozę, umówiłam kociaki na zabieg balonoplastyki endoskopowej. Nazajutrz kociaki trafiły już na stół. Choć zwężenia były znaczne, to na szczęście ich średnica wystarczająca na tyle, że udało się wprowadzić baloniki, którymi dokonano ich poszerzenia. Nie było pewności, że się uda. Podczas zabiegu mogło dojść do pęknięcia przełyku, które to nieuchronnie prowadzi do eutanazji. Tak się, na szczęście, nie stało, choć czas oczekiwania na telefon z lecznicy był niewyobrażalnie trudny. W ogromnym napięciu czekałam na wiadomość, że wszystko się udało- i tak też się stało.
To jednak nie koniec.
Takich zabiegów należy wykonać kilka, ile dokładnie- tego niestety na dzień dzisiejszy nie wiemy. Każdy z nich to koszt rzędu kilkuset zł. Przekracza to moje możliwości, dlatego jestem zmuszona prosić o pomoc w ratowaniu życia.
Za każdą wpłatę będę bardzo wdzięczna.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!