Hej!

Jestem Dawidek i mam 3 tygodnie. Odkąd się urodziłem przebywam w szpitalu. Czeka mnie operacja założenia zastawki, ponieważ mam wodogłowie, a jej skutkiem jest padaczka.

Posiadam tylko jedno oczko, na które ledwo widzę, mama karmi mnie przez sondę ze względu na mój rozszczep wargi i podniebienia. Do niedawna wspierała mnie przy życiu maseczka z tlenem, ale teraz daję sobie radę bez niej. Niestety mam także mało tkanki mózgowej, ponieważ większość mojej głowy wypełnia płyn. Przez to często zdarza mi się desaturować lub bardzo spada mi tętno.

Za niedługo będę mógł wyjść do domu (mam nadzieję, że na święta Wielkanocne zdążę)

Hospicjum może mi zapewnić koncentrator tlenu, jednak pulsoksymetr tylko na dwa tygodnie. Według Narodowego Funduszu Zdrowia dzieci, które są wypisane do domu nie potrzebują stałej kontroli urządzeń.

O ile moja mama i tata dadzą sobie radę w dzień i będą mogli poznać u mnie objawy niedotlenienia lub spadku tętna, tak bardzo obawiają się nocy.

Jednak nie po to moi rodzice dzielnie ze mną walczą w szpitalu (nie wiem kto dodaje komu siły, ale chyba ja im), żeby mogli mnie stracić po wyjściu do domu. Lubię w najbardziej niespodziewanym momencie wywinąć im jakiś numer ;)

Niestety takie urządzenie z alarmem jest drogie, a moich rodziców czeka teraz dużo wydatków na mnie, i nie spodziewali się, że takie urządzenie będzie im potrzebne .

Wszystkim, którzy chcieliby pomóc mi i moim rodzicom w codziennym życiu, takim bez strachu i niepewności, już dziękuję ❤