Kropka: starość porzuconego kota
Kropka: starość porzuconego kota
Nasi użytkownicy założyli 1 221 685 zrzutek i zebrali 1 336 018 091 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Kota, dla którego proszę o pomoc poznałam tak naprawdę trzy miesiące temu. Szukałam wtedy zupełnie innego kota, który zaginął i pewnego dnia zadzwonił do mnie starszy pan z pytaniem czy znalazłam zgubę bo jeśli nie on oddałby by mi swojego. Prowadzę dom tymczasowy dla aktualnie 16 kotów więc nie mam warunków na przyjmowanie każdego kota "jak leci". Spytałam tego pana jednak o to co się dzieje bo mimo wszystko zmartwiła mnie ta sytuacja. Pan wytłumaczył mi, że są z żoną już w podeszłym wieku, muszą się wyprowadzić i nie mogą ze sobą zabrać swojego ukochanego kota. Zaproponowałam wtedy pomoc w szukaniu domu. Obiecałam zrobić zdjęcia, ogłoszenia i znaleźć kotu nowy dom. Pan powiedział, że mają jeszcze trochę czasu do wyprowadzki i odezwie się do mnie po urlopie. Od tamtej pory była cisza. Myślałam, że może jednak rodzina pomogła w szukaniu domu lub znaleźli jakiś sposób by zabrać kota ze sobą.
Wczoraj po 3 miesiącach odbieram telefon z pytaniem kiedy zabieram kota. Wytłumaczyłam najgrzeczniej jak mogłam, że przecież miałam pomóc w szukaniu domu a nie dać kotu dom. I wtedy niebo spadło. Pan mi powiedział, że oni się właśnie wyprowadzają i może "ona sobie poradzi" na dworze. Ubrałam się i pobiegłam do tych ludzi. Chciałam z nimi rozmawiać o odpowiedzialności, prawie, policji, schronisku, czymkolwiek... Na miejscu zastałam nowych właścicieli domu w trakcie wprowadzania i kota w transporterze przy drzwiach. Nie było czasu na dyskusje. Gdybym zaczęła tego człowieka straszyć policją pewnie zanim ktokolwiek by dojechał kot zostałby wypuszczony a ja nie miałabym żadnego dowodu, że go widziałam. Niestety prawo jest teraz po stronie tego pana bo kota oddał. Gdybym poczekała aż ją wyrzuci mogłabym złożyć skargę ale dowiedziałam się od policji, że skoro ją wzięłam to ją mam a pan zachował się jak należy.
To nie byli biedni, starzy ludzie, którzy musieli opuścić dom. To para w wieku około 60-65 lat, która sprzedała duży dom i kupiła mniejsze mieszkanie, do którego po prostu nie chcieli zabierać kota.
Nie wiem nawet jak ma na imię, nie dostałam jej książeczki bo nie ma. Wiem, że ma 11 lat, jest głucha, chyba nie dowidzi, całe życie jadła najgorszą karmę z marketu i jest przerażona tą sytuacją.
Aktualnie jest 16 kotem w moim domu. Kompletnie mnie na nią nie stać a trzeba zabrać do weterynarza, zrobić badania których nigdy nie miała, zaszczepić, odrobaczyć, sprawdzić oczy, być może wysterylizować, wyżywić...
Mój syn dał jej na imię Kropka choć jest biała jak śnieg. Jak tylko doprowadzimy ją do stanu godnego dla kota będziemy jej szukać domu na resztę kociego życia.
Dzisiaj siedzi pod komodą i płacze a my prosimy o pomoc w jej utrzymaniu i na pewno leczeniu.
Edycja dnia 27-11-2018 jesteśmy po pierwszych badaniach. Kropka ma na pewno guzy w jamie brzusznej, do końca tygodnia podejmiemy decyzję co dalej i jak operujemy. Dodatkowo podejrzewamy guz w siatkówce lub jakąś nieswoistą przypadłość. Czekamy na szczegółowe badanie okulistyczne po 1 grudnia. I na koniec wiemy, że nasza emerytka ma szmery na sercu więc badania czy zabiegi pod klasyczną narkozą nie wchodzą w grę a to kolejne koszty...
Wszystkie paragony zamieszczę tutaj także osoby wpłacające proszę o obserwowanie zrzutki.
Dziękuję za pomoc
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Smutna historia. Jak nazwać ludzi, którzy porzucają zwierzę jak niepotrzebną rzecz...Życzę Kropce dużo zdrówka i wierzę, że znajdzie kochający domek. Powodzenia!