Kiedy cztery lata temu wiozłam w kartonie małego czarnego królika dla córki, nie spodziewałam się, że stracę dla niego głowę. Opieka nad uszakiem to coś więcej niż nad psem czy kotem, jeśli dzieje się coś złego możliwości skorzystania z usług weterynaryjnych maleją, gdyż specjalistów od zajęczaków jest bardzo mało, a zwykły weterynarz bez doświadczenia i wiedzy w tym zakresie, może narobić więcej szkody niż pożytku - jak to było w naszym przypadku. Pan Puszaty w grudniu ubiegłego roku rozchorował się po raz pierwszy i od tego czasu jesteśmy stałymi bywalcami klinki na Polance. Cierpi na zaawansowaną chorobę stomatologiczną, która jest przyczyną charczenia i sprawia mu trudności w oddychaniu, ponieważ zęby wywierają nacisk na jamy nosowe. Jest też podejrzenie ropni. Co miesiąc jeździmy na przycinanie źle wyrastających siekaczy, przez które nie może spożywać siana (podstawa diety!) czy suszonych ziół, bo ma problem z gryzieniem. Obecnie walczymy z zapaleniem płuc, a przed nami najważniejsza i najdroższa wizyta w Uniwersyteckim Centrum Medycyny Weterynaryjnej w Poznaniu u pana Ruszkowskiego, na którą czekamy dwa miesiące. To jedyne miejsce, które ma możliwości dać normalne życie Panu Puszatemu - życie bez bólu, bez trudności z oddychaniem i możliwość normalnego spożywania posiłków, bez rozdrabniania i rozwodniania. Niespodziewane i nagłe pogorszenie się stanu zdrowia doprowadziło do wstrząsu, gdyby nie szybka interwencja w klinice, Pan Puszaty odszedłby. W ciągu jednego tygodnia leczenie wyniosło nas ponad 1000zł i ta kwota będzie się jeszcze powiększać na dniach, a za miesiąc czeka nas jeszcze większy wydatek u specjalisty w zakresie stomatologii, który jest kluczowy do dalszego życia Puszatego. Będę bardzo wdzięczna za każdą wpłaconą złotówkę przeznaczoną na leczenie i zabieg stomatologiczny dla mojego uszatka oraz za każde wsparcie, byśmy dotrwali do tego czasu, bo to on odbiera najbardziej nam szansę na przeżycie króliczka.