W sylwestrowy wieczór, 31 grudnia 2020 roku około godziny 19 10 , kiedy większość z nas już się dobrze bawiła w miłym towarzystwie, doszło do pożaru domu jednorodzinnego w Skrzeszewie na Ul. Partyzantów u państwa Lorenc. W budynku tym mieszka brat cioteczny mojego męża z żoną, czwórką dzieci i rodzicami. Jedna z ich córek jest moją chrześnicą, ma 3 latka. Jej pokój jest w najgorszym stanie. Tam wszystko jest do naprawy i wymiany. Ogień pochłonął część mieszkalnej górnej kondygnacji z całym strychem i dużym kawałkiem dachu. Większość pomieszczeń zostało zalane wodą, szczególnie sufity i pokoje. Wiele rzeczy nie nadaje się do użytku. Domownicy muszą naprawić zniszczony dach i zakupić nowy piec, bo stary nie nadaje się do niczego, a jego używanie groziłoby kolejnym pożarem. A mamy zimę, temperatury są coraz niższe, dom nie ma na dzień dzisiejszy ogrzewania i części dachu. Mróz może narobić kolejnych szkód, zamarznięta woda w rurach może je rozsadzić. Priorytetem w tym momencie jest jak najszybszy zakup pieca i zainstalowanie ogrzewania, a także naprawa dachu. Sytuacja rodziny jest dramatyczna, bo aura nie jest im przyjazna. Nie da się żyć w zimę w domu bez ogrzewania i dachu. Dlatego musimy działać szybko. Dzieci potrzebują czuć się bezpiecznie i mieć taki dom, jaki miały przed pożarem. Naprawa wszystkich szkód i powrót do normalnego życia pozwoli im z czasem zapomnieć o tym wydarzeniu. Proszę o wsparcie dla mojej rodziny. I tak wiele przeszli. Dziękuję bardzo za każdą, chociaż najmniejszą pomoc. Razem możemy wiele.