Prowadzę dom tymczasowy od roku i teraz kolejny raz stykam się z tą poważną chorobą - chorobą na trzy litery.

Szczęściarz (jeden z kotów zabranych ze stada w pobliskiej miejscowości) najpierw miał amputowaną końcówkę ogona, potem połkną gałązkę a teraz właśnie dostał diagnozę tej choroby 😿

Kocurek najpierw był osowiały, nie chciał zbyt dużo jeść i dostał gorączkę.

Gdy byłam z nim u weterynarza, dostał antybiotyk, środek przeciwgorączkowy i przeciwzapalny oraz kroplówkę.

Po dwóch dniach przywiozłam kociaka na kolejną dawkę antybiotyku. Okazało się, że gorączka niewiele spadła 😢 Zdecydowano zrobić badania krwi przy następnej dawce.

Tak więc po kolejnych dwóch dniach pokazaliśmy się spowrotem w lecznicy. Krew była gęsta, ale udało się ją pobrać. Szczęściarz znów dostał antybiotyk i kroplówkę. Doszły też duszności 🥺

W ciągu dnia duszności bardzo się nasiliły i jeszcze w południe zmuszeni byliśmy odwiedzić weterynarza jeszcze raz. Zostało wykonane USG. Wyszedł płyn w klatce piersiowej i w brzuchu. Diagnoza była już pewna 😩

Od razu kupiłam lek na kilka dni i podałam kocurkowi pierwszą dawkę. Wyniosło mnie to jednak 700 zł 😱 Teraz tylko czekać. Powinno na dniach być lepiej...

Poniżej zdjęcie z przed choroby 👇

Proszę pomóżcie mi zapewnić mu całość leczenia. Nie chcę tak po prostu pozwolić mu odejść bez walki 💔

Koszt całego leczenia wyniesie kilka tysięcy złotych. Ja na prawdę nie mam takiej kwoty 😭