id: mvfm3z

Na rehabilitację dziecka i proces sądowy za błędy medyczne

Na rehabilitację dziecka i proces sądowy za błędy medyczne

Nasi użytkownicy założyli 1 234 308 zrzutek i zebrali 1 373 041 031 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Aktualności3

  • image

    0Komentarzy
     
    2500 znaków

    Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!

    Czytaj więcej
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.

Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.

Opis zrzutki

Zbieramy na rehabilitację dziecka.  https://zrzutka.pl/mvfm3z                          Prosimy o wpłaty,które umożliwią opłacenie regularnej  rehabilitacji, niezbędnej do uzyskania sprawności Zofii,która przyszła na świat w 26 tygodniu jako ekstremalnie skrajny wcześniak 500 gramowy... Prosimy pamiętajcie o Zosi, która dzięki kosztownym rehabilitacjom ma szansę w odzyskaniu sprawności (by mogła usiąść czy chodzić).Udostępnienia będą mile widzianą pomocą.  Przedmiotem  zrzutki jest zaniedbanie w prowadzeniu mojej zagrożonej ciąży, lekceważenie mojego wołania o pomoc, nienależyte wykonywanie zadań personelu sredniego, naruszenie godnosci osobistej przez dwóch lekarzy. Na dowód mojej prawdomównosci dołączam skany dokumentacji medycznej. 01.07.2020 r. w godzinach porannych pojawiłam  się w poradni ginekologiczno-położniczej. powodu fatalnego samopoczucia. Płód miał na karku oraz klatce piersiowej obrzęk oraz większą przeziernosc karkową. Zalecono wykonanie amniopunkcji. Regularnie pojawiałam się na wizytachz różnymi  dolegliwosciami, które nie były brane na poważnie. (silne kolki w podbrzuszu, przepisywanie na bezskutecznych dla mnie leków na wydzieliny infekcyjne - Fluomizin lek). Moja ciąża dla tej pani była jak każda inna, a ja wedle tej lekarz po prostu  rzekomo przesadzam. Kiedy ciąża zaczęła być ciążą zagrożoną, usłyszałam odpowiedz,że takie zdarzają się.

2. Lekarz ( nieznane dla mnie imię i nazwisko), starszy lekarz z izby przyjęć:

 Starszy lekarz, którego nazwiska oraz imienia nie znam, na izbie przyjęć odmówił mi  wykonania USG. Przyjechałam z bólem podbrzusza. Założył rękawiczkę, włożył mi palca, stwierdził,że nie zrobi mi USG. Powiedział,żeby zapisać mnie na konkretny termin  do doktor. Data oraz  dzień tego  trefnego badania jest zapewne zapisana w historii moich przybyć na izbę. Nie otrzymałam od tego lekarza fachowej pomocy.Prosiłam o pomoc w utratowaniu mojego nienarodzonego  dziecka. Moje proszenie o pomoc było dla niektórych lekarzy oraz personelu sredniego (pielegniarki) głuche.  Nie zostałam tam odpowiednio zdiagnozowana. Błędnie wystawiono diagnozę. Zakładano,że płód niebawem umrze wewnątrzmacicznie bądz dziecko urodzi się martwe. Po cesarskim cięciu oraz  badaniu histopatologicznym okazało się,że miałam zawał łożyska i krwiaka, a nie żadną jak podejrzewano chorioangiomę-guz łożyska. Po fakcie, jest dla mnie wiadome,że zawały łożyska oraz krwiaki można leczyć lekami oraz można stosować zastrzyki lub leki przeciwzakrzepowe, a ja ich nie otrzymałam w trakcie trwania ciąży. Otrzymałam zastrzyk w brzuch dopiero po cesarskim cięciu. Lekarz odzywała się do mnie bez szacunku, ponieważ jej teksty w stylu: “po co ona tu leży” nie są odpowiednie dla lekarza. Nie zapytała się  mnie o  zgodę na badanie ginekologiczne przy studentach. Powiedziałam,że nie wyrażam zgody,żeby przy badaniu ginekologicznym obserwowali mnie studenci. Pomimo zastosowania parawanu, studenci  widzieli wszystko. Lekarz badała moje organy rodne bardzo agresywnie, a to mnie  bolało. Co  więcej, sytuacja powtórzyła się, po cesarskim  cięciu. Przed opuszczeniem szpitala, musiałam podniesc przy jej studentach bluzkę, pokazac piersi do badania. Lekarz powiedziala, ze przepisuje mi lek o nazwie  Bromergon. Dr powiedziała,że Bromergon jest “na mleczko”. To miało  znaczyć, że ten lek ma być  stosowany w celu wystąpienia laktacji, bo przecież mleko matki jest niczym lek dla wczesniaka. Okazało się, że lek w celu  wywołania laktacji, jest lekiem powstrzymującym laktację. Mam jedno zasadnicze pytanie, dlaczego w tak  chamski  sposób zostałam przez tę panią potraktowana?

Lekarz (niezane imię i nazwisko), który mnie obrażał.  Swiadkiem była m.in. inna lekarz. W gabinecie zabiegowym  padły  w stosunku  do mojej osoby bulwersujące słowa, których nigdy nie zapomnę:

Lekarz: -„Czy ma pani męża”?

Ja: -„Nie mam. Ale czy  ma to dla Pana jakies znaczenie”?

Lekarz: „MA, BO JA JESTEM STAREJ DATY”

Jedynie co mogę pochwalić to, że w szpitalu zostala przeprowadzona amniopunkcja, do której nie mam żadnych zastrzeżeń. Wody płodowe były krwiste.  Po przeprowadzonej amniopunkcji, lekarz  wypisała mnie do  domu  z  małowodziem.  Musiałam szukać ratunku w Instytucie Matki Polki w Łodzi, gdzie zostałam również potraktowana dosyć przedmiotowo,ale to osobny temat. Po  dwóch  tygodniach do  trafiłam ponownie do  szpitala z bezwodziem.  Nikt mną nie przejmował się. Doktor nie kazał mówić publicznie  o swojej ciąży przy pacjentkach na obchodzie i  w tym  celu zawołał mnie na rozmowę do  gabinetu  zabiegowego.  Powiedziano mi,że nie ma znaczenia czy  będę pozostawać w szpitalu, czy w domu, bo  przebiegu  ciąży  to nie zmieni. Ogólnie zaleceniem, było to ,że po  wyjsciu  ze szpitala mam kontrolować  czy  ciąża obumiera czy też nie. W domu  czułam się zle, nie mogłam chodzić, czułam opor przy  chodzeniu, bo miałam obkurczoną macicę.  

Dwa tygodnie pozniej, urodzilam wczesniaka o masie 500 gram w 26 tygodniu ciąży ( 6 miesiąc). Dziecko przyszło na swiat w stanie fatalnym (3 apgar) z niewykształconymi organami np. płuca, miało  wylewy II stopnia i inne choroby  wczesniacze.  Lekarki sprawowały opiekę należycie i  dziecko  stopniowo odzyskiwało  siły.  Niestety, samoistna  zmiana prowadzących nastąpiła  już po wyjasnionej sprawie z  rączką dziecka, o której pisać już nie będę.  Dziecko wtedy zaczęło mieć różne zawirowania zdrowotne typu: powrotne zapalenia płuc, wenflon  w głowie zaraz po przebytym  szczepieniu na gruzlicę( szczepionka Pentaxim  5 w 1).  Dziecko opuscilo inkubator, oddychało przez maseczkę. Doktor stwierdziła ,że dziecko jest do  wypisu. Dr postawiła nam twardy  warunek. Dziecko wyjdzie ze szpitala wtedy, gdy ja nauczę się podstawowych czynnosci higienicznych. Musiałam przychodzić do  szpitala, by “poznawać swoje dziecko” “Pani, jej  w ogóle nie zna, nie wystarczy  tylko, że pani przyjdzie na dwie godziny”. Odpowiedzialam pani  doktor wanat, ze dziecko ma w domu  bardzo  dobre warunki,jak i rownież bedzie przychodzić do nas pielegniarka srodowiskowa. Jednak  doktor odpowiedziala: “ Ja nie o to pytałam”. Każde spotkanie z doktor było  dla mnie stresujące.  Ostatecznie dziecko opuscilo  szpital pod koniec marca z zadyszką, ciężką  dysplazją oskrzelowo płucną. Dr  nakazała przypiąć dziecko pod Hospicjum Domowe. Dziecko oddychało  w domu bardzo ciężko, dławiło się swoimi  wydzielinami, które były odsysane ssaki em LSU.  Doktor przed wypisisem powiedziała nam, że dziecko często męczy  się ze swoim oddechem, dlatego trzeba dziecko podłączać pod koncentrator tlenu. W domu podłączalimy  dziecku koncentrator tlenu, gdy dziecku było brak tchu. Do  domu przyszła pielęgniarka z Hospicjum, a wtedy  dziecko miało saturację 30, 40. Pielęgniaka z hospicjum  stwierdziła, że dziecko jest przyzwyczajone do takich  warunków, a pulsoksymetr zapewne jest zpsuty i należy go  schować. Pulsoksymetr nie był zepsuty. Zaskakującym  zjawiskiem było  dla nas, że zaraz po  wizycie pielgniarskiej przyszedł  do nas pulmonolog dla osób dorosłych, który stwierdził,że w płucach nic nie słyszy, ale okreslił: “może na RTG, co by się  znalazlo” 6 kwietnia 2021 r. mielismy zaplanowaną wizyte w innym  szpitalu  w celu zakwalifikowania dziecka na szczepienie w pazdzierniku  szczepionką “Synagis” przeciwko wirusowi RSV, bardzo  groznego dla wczesniakow. Dobrze,że ta wizyta odbyła się, bo  dzięki  tej  wizycie dziecko przeżyło. Gdyby zatrzymanie akcji krążeniowo oddechowej nastąpiło w domu, zapewne  nastąpiłaby  smierć. Przez zaniedbania NIEKTÓRYCH lekarzy ze szpitala im.  dziecko było w stanie umierającym z poważnym uszkodzeniem płuc, patologią układu krążenia, niedotlenieniem spowodowanym zatrzymaniem  akcji krązeniowo oddechowej, uszkodzeniem układu nerwowego. Pielegniarki nie były mi pomocne.  Pewna pielęgniarka zrobiła zatrzyk mi  tak, że powstał mi  bardzo widoczny siniak.  Na kserokopii  dokumentacji medycznej  panie pielęgniarki obserwowały, czy jestem  dostępna na Facebooku. W dokumentach przez kilka dni była prowadzona dokumentacja medyczna sledzaca moją aktywosc w internecie. Dołączam kartkę z dokumentacji medycznej sporzadzonej przez pielegniarki   do  tejze skargi: „Siedzi na mediach społecznosciowych”, „przebywa w łóżku  do  godziny  18.00” Obserwacja, czy przebywam na mediach  społecznosciowych była obserwowana przez kilka najblizszych   dni, a stan płodu był fatalny. Czy  tym powinny zajmowac się panie pielegniarki na dyżurze podczas godzin  swojej pracy? Córka przeżyła, ale wymaga stałej rehabilitacji, którą ciężko nam finansować, bo to ogromne koszta. Chcielibyśmy wytoczyć proces za błędy medyczne i wywalczyć odszkodowanie za bardzo ciężki uszczerbek na zdrowiu. 

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Download apps
Pobierz aplikację mobilną Zrzutka.pl i zbieraj na swój cel gdziekolwiek jesteś!
Pobierz aplikację mobilną Zrzutka.pl i zbieraj na swój cel gdziekolwiek jesteś!

Komentarze

 
2500 znaków
Zrzutka - Brak zdjęć

Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!