Witam. Nazywam się Robert, jestem szczęśliwym mężem i ojcem siedmiorga dzieci z których dwoje jest w niebie. Moją pasją jest kuchnia i wszystko co z tym związane, moim marzeniem od dziecka było otworzyć restaurację i tak się stało. Dwa lata temu udało się otworzyć restaurację włoską w centrum miasta, lecz niestety te szczęście nie trwało długo, coraz mniejsze przychody i trwający w nieskończoność remont Starego Rynku gdzie znajdowała się restauracja zmusiły nas do zamknięcia dokładnie po roku czasu a my zostaliśmy z długami. Kolega wziął pożyczkę dla nas, pożyczałem kasę od znajomych żeby się ratować z nadzieją że będzie lepiej. Niestety nie udało się. Te trudne doświadczenia sprawiają, że jesteśmy w finansowej nędzy. Poprostu porażka życiowa przez którą cierpi cała rodzina. Żona opiekuje się domem i dziećmi, ja pracuję jako listonosz za najniższą krajową. Dzień po poborach zostaje zero, a gdzie jeszcze opłaty i życie? To kropelka w morzu potrzeb. Nie mogę dłużej udawać że jest OK, nie starcza nam na podstawowe funkcjonowanie a na dodatek samochód którego używam również do pracy wymaga kosztownej naprawy, pralka się psuje, nie mamy nikogo gdzie moglibyśmy zwrócić się o pomoc, dlatego założyliśmy zrzutkę i chcemy prosić Was ludzie dobrego serca o modlitwę i ofiarę i z góry dziękujemy za każdy dar serca, za każdą modlitwę w naszej intencji i za każdą wpłatę, bez Was nie damy rady. Zawierzamy to wszystko Jezusowi przez ręce Maryi. Błogosławionego dnia.