Kochani! Ja znów po prośbie, bo nie wyrabiam. Jak już wam wcześniej pisałam, kiedy zrobiły się mrozy, moje stadko zrobiło się bardzo żarłoczne i wydaję na ziarenka 5 razy tyle, co zwykle. To jest już dla mnie nie do udźwignięcia, a przecież nie mogę pozwolić, aby były głodne w taką pogodę. Koszty karmienia w mrozy szacuję na ok. 300 zł, z czego część już wydałam i teraz sama nie mam na moje potrzeby…:-(. Przyjmę też darowizny rzeczowe w postaci ziarenek. Jedna koleżanka z naszej grupy już mi wysłała 25 kg, za co bardzo dziękuję! Natomiast żarłoczki potrafią spałaszować taki worek w zaledwie kilka dni!

Dodatkowo dziś odłowionego gołąbka z pl. Zamkowego zawiozłam prosto do Mango, żeby dostał diagnostykę i początek leczenia natychmiast. Niestety się nie myliłam, ma już zapalenie dróg oddechowych…:-( Mam nadzieję, że to również ułatwi pracę dziewczynom ze Śląska, które go przejmują. No ale koszty diagnostyki też dla mnie spore - 235 zł. Na dniach muszę zapłacić rachunek w Mango, a w tej chwili zostało mi w portfelu 10 zł :-(. Dodatkowo planuję jeszcze pojechać parę razy na pl. Zamkowy, żeby kontynuować próby chwytania gołąbków tam. A każdy taki wyjazd to niestety benzyna i parkomat…:-(. Tak więc proszę o wsparcie na to wszystko! Kto może, cokolwiek… Każda złotówka się liczy! Jednocześnie bardzo wam dziękuję za wasze poprzednie wpłaty i hojność. Dzięki temu mogę ciągnąć jakoś moją działalność, żeby czasem coś wyleczyć czy pomóc w leczeniu i żeby karmić osiedlowe żarłoczki :-). No i żeby mój kochany Aniołek miał cały czas opiekę weterynaryjną. Na zdjęciach osiedlowe stadko przy karmieniu i pojeniu, uratowany dziś Salvado oraz karta informacyjna z Mango. Przepraszam za nieostre zdjęcie srebrniaczka, ale chciałam go czym prędzej umieścić w ciepłym samochodzie i niestety, kiedy był już w koszyku transportowym telefon nie potrafił złapać ostrości...:-(