Zizi to cudowny, kochany kot, który zdecydowanie nie zasługuje na to, co go spotkało...

Od ponad tygodnia jest skazany na codzienną kroplówkę, a weterynarz twierdzi, że mimo to kot może umrzeć. Rokowanie od początku kuracji jest ostrożne.

Zizi z energicznego kota nagle zrobił się osowiały, zaczął wymiotować pianą i przestał jeść. Zaczął też strasznie szybko chudnąć, a uszy stały się żółte, co (jak się później dowiedzieliśmy) wskazywało na żółtaczkę. Początkowa diagnoza: stłuszczenie wątroby. Leczenie: codzienne kroplówki. Mieliśmy go też zachęcać do jedzenia. To bardzo ważne w tej chorobie, bo zwiększa szansę na wyzdrowienie. Kot jednak ciągle nie chciał jeść. Karmiliśmy go strzykawką kilka razy dziennie.

Po trzech kroplówkach było lepiej, by później drastycznie się pogorszyć... Z badań wynikło, że ze stłuszczenia zrobiła się ciężka niewydolność wątroby, która w dodatku zaczyna włóknieć. Prognozowana marskość wątroby. Rokowanie ostrożne w kierunku złego.

Kot siedział ciągle w jednym miejscu i nie reagował na nic. Weterynarz doradzał eutanazję. I na nią też zdecydowaliśmy się w trzecim dniu od pogorszenia się stanu zdrowia kotka. Wycofaliśmy się godzinę przed wyjazdem do kliniki. Stał się cud. Zizi zaczął jeść!

On chce żyć. Właśnie pokazał, że będzie walczył o siebie. Ja też chciałabym zawalczyć o niego. Niestety kończą mi się środki, żeby kontynuować leczenie mojego zwierzątka. Oprócz kroplówek potrzebne są też co kilkudniowe badania krwi i usg oraz specjalna odżywcza karma. Przez tydzień wydałam prawie 1 500 zł, czyli połowę mojej miesięcznej pensji. Tak bardzo chciałabym go uratować, ale te wydatki mnie przerastają. A czasu nie jest zbyt dużo, bo choroba szybko postępuje 😥

Bardzo proszę o jakiekolwiek wsparcie 🙏 W imieniu swoim, Ziziego i jego brata Bobo. Od 3 lat są nierozłączni, nie rozdzielajmy ich 💔

Poniżej opis leczenia dzień pod dniu, badania oraz paragony (niestety nie wszystkie, bo nie wiedziałam, że to będzie trwało tyle czasu i będę zmuszona założyć zrzutkę):