12 maja pożar hali przy ulicy Marywilskiej zamyka pewny etap życia mojej babci Jasi. Odkąd tylko pamiętam handel był jej całym życiem. Najpierw praca pod pałacem kultury, następnie historyczny stadion 10 lecia, a od 2010 w halach przy ulicy Marywilskiej. 

Mały biznes powadzony przez moją babcie razem z wujem (jej synem) to nie tylko sposób na zarabianie pieniędzy, ale także sens jej życia. Praca 6 dni w tygodniu od wczesnych godzin porannych bez urlopów zawsze napędzała ją. Mimo 78 lat zawsze była na stanowisku.

Dziś spłonął jej cały dorobek życia. Bez perspektyw na nowy początek i nową pracę. Cały towar poszedł z dymem. Dlatego zakładam tą zbiórkę. Aby dać jej nadzieję, wsparcie i pocieszenie po tym dramacie. 

Każda osoba prowadząca mały czy duży biznes wie ile poświęceń kosztuje prowadzenie własnej działalności. A gdy przydarza się taka tragedia jak ta, zostają sami. To nie jest tak, że w handlu detalicznym zarabia się duże pieniądze. Większość zawsze jest ulokowane w towarze, który właśnie przepadł.

Dlatego wspólnie możemy pomóc babci Jasi dać poczucie bezpieczeństwa i szansę na dalszą egzystencję. Najniższa emerytura nie pozwoli jej na godne życie. Pieniądze z zrzutki zostaną przeznaczone na nowy start w życiu.

Dziękujemy za każdą pomoc

Update: Dodałem zdjęcie ostatniej faktury za box G-150, dane osobowe zostały zamazane w celach ochrony danych osobowych. Na stronie www marywilskiej 44 można wpisać nr boxu.