W nocy z 4 na 5 listopada spłonęła stolarnia mojego taty - dorobek jego ponad 20 letniej ciężkiej pracy.

Z bólem serca patrzy się na smutek bliskiej osoby, która po raz kolejny traci część swojego życia i wieloletniej pracy, a tak było w naszym przypadku, ponieważ powtórnie ukochane miejsce mojego taty spłonęło, tym razem jednak żywioł pochłonął to miejsce doszczętnie. Prawie dwa lata temu spalił się dach, jednak przy pomocy bliskich udało się nam podnieść i odbudować stolarnię.

Tata pracował na to miejsce ponad połowę swojego życia, zaczynał od małego budynku gospodarczego, który udało mu się rozbudować i wyposażyć, tak by mógł realizować się w swojej pasji i jednocześnie pracy - w stolarstwie. Obecnie został bez miejsca i narzędzi do pracy.

Mimo natychmiastowej interwencji około 30 strażaków z kilku jednostek, nie udało się uratować stolarni, a ogień również zajął dwie przylegające wiaty.

Niestety ogrom start przewyższa nasze możliwości finansowe i sami, czy też z bliskimi, nie jesteśmy w stanie przywrócić stolarni do stanu sprzed pożaru, dlatego wraz z całą rodziną będziemy wdzięczni za każdą, nawet najmniejszą pomoc.

Serdecznie dziękuję,

Kinga