Kiedy pomyślę że 4 dni temu mój dom, a dokładnie mieszkanie zostało okradzione czuję skurcz w brzuchu. Nie wiem czy to jest złość, żal czy frustracja...

Łzy napływają do oczu gdy pomyśle, że okradziono nas nie tyle z gotówki czy złota co z pamiątek rodzinnych.

Dziewczynki straciły prezenty z okazji narodzin, chrzcin. Mąż stracił pamiątki po pradziadkach. Ja prezenty od męża i nie tylko. Biżuteria, złoto jak się człowiek dowiaduje jest łatwym i łakomym kąskiem dla złodziei.

Pragnę w jakiś sposób odkupić pamiątki dziewczynkom.

Rzeczywistość jednak nie jest tak kolorowa jak by się chciało - kredyt , rehabilitacja córki, życie codzienne. Na to muszą się znaleźć pieniądze mimo że i ich nam trochę ubyło ;). Dziewczyny na Mikołaja zamówiły sobie wymarzone łóżko piętrowe ze stopniami.

Pomyślałam, że zorganizuje zrzutkę właśnie na ten cel. Nie ma ckliwych wyciskaczy łez. Zdaje sobie sprawę, że nikt nie ma pewności czy za chwile coś gorszego nie ześle mu los. Każdy ma jakieś problemy w życiu i oby tylko zdrowie pozwoliło, uwierzcie mi My jako rodzice będziemy starli się jakoś to "ogarnąć".

Pomożecie będzie nam o wiele wiele łatwiej...