Każdy kto znał Daniela Antysiaka, a ja jako jego wychowawczyni i nauczycielka w podstawówce znałam go dobrze, wie że jego dzieciństwo i wczesna młodość nie były usłane różami. Pochodził z dysfunkcyjnej rodziny i wraz z dwójką rodzeństwa od dziecka musiał radzić sobie sam.

Daniel postanowił szybko stanąć na własnych nogach. Nie chciał powielać życia i błędów rodziców. Walcząc z przeciwnościami losu ciężką, fizyczną pracą nabył wiele przydatnych umiejętności, które zapewniły mu nowy start. Stał się prawdziwą „złotą rączką”. Mógłby być przykładem dla wielu młodych ludzi jak sprostać wyzwaniom, które niesie życie.

Daniel był wspaniałym i oddanym ojcem Filipa (lat 4) i Huberta (lat 6) oraz kochającym mężem Barbary. Darowane mu było tylko 32 lata życia, z czego ostatnich 7 lat żył w pełni szczęśliwie. Po raz ostatni los okazał się dla niego niesprawiedliwy. Tragiczny wypadek, który miał miejsce 8 czerwca 2020 roku, odebrał go rodzinie.

Daniel przed śmiercią remontował skromny domek na działce należącej do dalekich krewnych. Chciał stworzyć dla swoich dzieci prawdziwy dom, którego sam nie miał w młodości. Zostało jeszcze dużo do zrobienia. Potrzebna jest wymiana okien i pieca węglowego. Daniel wszystko robił sam, dlatego jego żona Barbara, pracująca jako tramwajarka w Poznaniu, nie jest w stanie sama dokończyć budowy.

Pomóżmy Basi dokończyć remont pomieszczenia, w którym mieszkają. Dajmy Filipkowi i Hubertowi szczęśliwe i beztroskie dzieciństwo, którego nie miał ich tata.

Daniel zasłużył na nasze wsparcie, ponieważ sam nigdy, nikomu nie odmówił pomocy i szczerego uśmiechu. Wiem o tym ja, jego sąsiedzi z Puszczykowa i wszyscy, którzy mieli to ogromne szczęście żeby go poznać. Dlatego proszę Was, ludzi dobrej woli, bądźcie bohaterami i wspomóżcie rodzinę Daniela.

Pieniądze za zbiórki w całości zostaną przekazane żonie Daniela Barbarze.