Moja mama ma 54 lata. 54 lata i zżera ja od środka rak😔

Ale zacznę od początku. Mam zawsze była w biegu i zawsze nie ważne o której godzinie bym przyjechała obiad już był gotowy. Moje dzieci a jej wnuki też zawsze mówiły że może i się nudzą ale jak wymysla coś do jedzenia to babcia bez zastanowienia ruszała do kuchni.

Niestety życie miało inny scenariusz. 3 miesiące temu siadł jej kręgosłup i od tego w sumie się zaczęło…..

Po szczegółowych badaniach okazało się że na środkowej części kręgosłupa jest guz…. Guz który takie umiejscowienie ma u 2% populacji. Od tamtej pory nie ma władzy od pasa w dół więc na stałe ma podłączony cewnik. Guz okazał się chłoniakiem. Chłoniak nie leczony z węzłów chłonnych umiejscawia się w mózgu lub rdzeniu kręgowym jak w tym przypadku. Po tym została wysłana na badanie PET- wyniki jak wyrok- zmiany rakowe w płucach, kościach, węzłach chłonnych, tkance podskórnej i wątrobie. Ale to nie koniec bo 3 tyg temu tak rozbolała ją głowa że karetka ją zabrała do szpitala. Po szczegółowych badaniach okazało się że przerzuty „zjadły” jej większą połowę komórek mózgowych.

Mama żyje w ciągłym bólu. Wiem że nie zostało jej dużo czasu ale chciałabym jej jakoś ulżyć w ostatnich miesiącach życia. Tata musiał zrezygnować z pracy żeby się nią opiekować. 24/7 jest jej prywatną opiekunka więc nie mają w ogóle pieniędzy. Pomagam jak mogę ale chemioterapia jest płatna! Tak całe życie pracujesz i oddajesz składki żeby na łożu śmierci dowiedzieć się że chemia jest płatna!🤦🏻‍♀️

8 wlewów = 108tys

Blagam o pomoc