Ogrodnik to nasze oczko w głowie, nasz najstarszy i najdłużej rezydujący w kociarni podopieczny.

Zamieszkał u nas jak tylko powstało stukotowe przytulisko.

Najpierw wycofany, wystraszony, niechętny człowiekowi, stopniowo otwierał się i odkrywał, że jesteśmy warci zaufania, że z naszej – ludzkiej – ręki mogą go spotkać także dobre rzeczy.

I rozkochał w sobie wszystkich – wolontariuszy, obserwatorów, odwiedzających… W tym sceptycznym spojrzeniu nie można nie przepaść

To on zainspirował nas do wprowadzenia do kociarni BARF-a, to on nauczył nas, że przewlekła choroba to nie wyrok. Pod opieką nefrologa, w obstawie leków – hasał żwawo po kociarni zapominając, że cokolwiek mu dolega.

A teraz jest chory. Nasiliła się przewlekła choroba nerek, z którą się zmaga, dodatkowo przypałętało się jakieś paskudne zapalenie górnych dróg oddechowych, uaktywnił się herpeswirus, którego Ogrodnik jest nosicielem. Wszystko to spadło na nas tuż po zabiegu usunięcia zębów, który był konieczny, bo zęby w złym stanie pogarszały kondycję nerek…

Hospitalizacje, kroplówki, leki, wizyty – stajemy na głowie, żeby ustabilizować jego zdrowie i zapewnić mu jeszcze kilka lat dobrego życia.

Ale prosimy Was o wsparcie, bo sami nie dajemy już rady