Wczoraj przyjechałam do nowego domku. Do mamy Justyny i brata Behemota. Oraz dwójki Ukraińców, którym mama dała schronienie. Bo mama Justyna ma wielkie serce. Dla zwierząt i dla ludzi. Przyjechałam z otwockiego schroniska dla kotów Promyk. Jestem jeszcze trochę spłoszona nową sytuacją, nie bardzo jem, więc i nie robię siusiu ani kupki, ale z czasem to przejdzie. Zresztą wszystko lepsze niż schronisko! W Promyku pracują tylko wolontariusze, więc w dzień my, koty, siedziałyśmy same. Często nie dojadałyśmy, bo w schronisku brakuje pieniędzy. W kuwetach żwirku tyle co na lekarstwo. No i tak sobie pomyślałam… 

Jutro mama Justyna ma urodziny (prosiła, żeby nie mówić które). Więc w jej imieniu chcę założyć zrzutkę na schronisko Promyk właśnie. Żeby koty, które tam zostały, czekając na swojego człowieka i swój domek, mogły jeść do syta, żeby miały żwirek do sikania i wszystko inne, czego im potrzeba. Nie wiedziałam, na jaką kwotę ustawić zrzutkę, więc zadzwoniłam do Przecinka (bo ta zrzutka to dla mamy niespodzianka, więc jej nie mogłam zapytać), która mi powiedziała, żeby skromnie ustawić na 1000 złotych. Mama ma ponad 600 znajomych, więc gdyby każdy wpłacił 20 złotych, już by się uzbierało. Ja wiem, podobno część znajomych to takie martwe dusze, ale gdyby połowa wpłaciła po 50 złotych… No wiem, rozmarzyłam się. Tak bardzo bym chciała, żeby moim przyjaciołom, którzy tam zostali, lepiej się wiodło! Bardzo Was proszę, wrzućcie jakiś grosik na urodzinową zrzutkę mamy Justyny!

Lady Gaga (teraz) aka Landrynka (w czasach schroniskowych)

PS Przecinek, która ostatnio wzięła z gdańskiego schroniska nomen omen Promyk szczeniaka o imieniu nomen omen Promyk, powiedziała, że będzie tę zrzutkę promować z całych sił. A wiecie, jaka ona potrafi być upierdliwa. No i jeśli jej kocice do tego dołączą…