Cześć! Parę lat temu przygarnęłam z ulicy kotkę. Ktoś wyrzucił ją na bruk, bo spodziewała się kociąt. Była w opłakanym stanie, wychudzona z dużym brzuszkiem, zastanawialiśmy się czy w ogóle przeżyje poród. Jednak dzięki dobrej opiece i odpowiedniemu żywieniu Smoczyca szybko doszła do siebie, a kocięta znalazły kochające rodziny. Koteczka odwdzięczyła się miłością i wiernością, której mógłby nam pozazdrościć nie jeden psiarz. Często wychodzimy z nią na pole koło domu i chociaż ciężko w to uwierzyć, ona wiernie kroczy koło nóg. Jednak nasze szczęście nie mogło trwać długo. Moja koteczka zachorowała i do końca nie wiadomo co jej jest. Przy ostatniej wizycie u weterynarza okazało się, że ma zapalenie uszek i zmiany (nowotworowe lub polipy), o których weterynarz nie potrafił mi dokładnie powiedzieć, bez wykonania badań laboratoryjnych, na które mnie nie stać. Ale to nie wszystko, któremuś z sąsiadów najprawdopodobniej przeszkadzała jej obecność i przetrącił jej ogonek, który teraz zwisa bezwładnie (czasem z trudem go podnosi i nie ma czucia na końcu). Bardzo się martwię się, że może to mieć zły wpływ na jej kręgosłup, możliwe nawet, że będzie potrzebna operacja. Chciałabym żeby moja kotka była dobrze zdiagnozowana, wyleczona i by dożyła z nami szczęśliwej starości. I tutaj zwracam się do Was z ogromną prośbą. Nie stać mnie na tak duże koszty leczenia. Przy ostatniej wizycie zapłaciłam 250 zł, za tydzień będzie kolejna (za dwa tygodnie jeszcze jedna) i koszt pewnie będzie podobny. Kotka ma póki co zbadane tylko uszka, co z ogonkiem nie wiadomo, konieczne będzie prześwietlenie, które jest drogie. Czeka ją szereg wizyt, a ja nie jestem w stanie sama pokryć kosztów. Bardzo proszę o wsparcie, liczy się każda złotówka. Z góry dziękuję za pomoc, wierzę że dzięki ludziom dobrej woli, moja koteczka będzie się mogła cieszyć długim życiem bez bólu :)