Pomóż Ani żyć bez bólu
Pomóż Ani żyć bez bólu
Nasi użytkownicy założyli 1 231 512 zrzutek i zebrali 1 364 177 707 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Jestem właścicielką cudownej klaczy Ani. Nasze drogi zetknęły się, kiedy byłam w pewnej wsi w poszukiwaniu konia. Nie szukałam konia z dobrej stajni. Szukałam istoty, której można pomóc. Bardzo chuda, z przerośniętymi kopytami i brodawczycą przywiązana na łańcuchu stała ona, Ania. Mimo ogólnej oceny stanu w jakim się znajdowała była piękna, karostokata z rybimi oczami. Zaglądała w kierunku człowieka bez cienia zawahania. Nie mogłam patrzeć na obraz tak cierpiącego zwierzęcia. Wykupiłam ją. Miała wtedy niecałe dwa lata. Przyjechała do mojej przydomowej stajni. Koń, który był na miejscu (zakupiony z czystego przypadku, ponieważ poprzedni właściciele nie pozwalali mu godnie dorastać) zapewnił jej cudowne towarzystwo. Niestety stan w jakim była wymagał natychmiastowej interwencji, już wtedy zaczęły się ogromne koszty weterynarza, kowala, leczenia a przede wszystkim suplementacji i diety, bez której to końskie dziecko nie miałoby prawa poprawnego rozwoju. Zaczynałyśmy od anemii, robaków, łupieżu... Nieustannych kulawizn. Myślałam, że ten koszmar nigdy sie nie skończy. Cały czas chciałam jej pomóc, wiec inwestowałam w jej zdrowie.
Po czterech miesiącach zaczęła bardzo ładnie przybierać na wadze, pomyślałam "nareszcie te niezliczone ilosci paszy i suplementów zaczęła przyswajać prawidłowo".
Ciało Ani robilo się coraz mocniejsze, nabierało wagi. Brzuch bardzo się zaokrąglał. W pierwszych tygodniach tej widocznej zmiany byłam zachwycona. Później wielkość i wyglad brzucha zaczął mnie niepokoić. Wyglądał, jakby półknela piłkę. Moje domysły potwierdziły się, kiedy weterynarz zrobił usg. 2 letnia, jeszcze w nie najlepszej formie Ania jest źrebna. JAK TO SIĘ STAŁO? Tam gdzie była wcześniej, nikt nie pilnował które klacze chodzą z ogierami. Wtedy znów, zmiana diety, odpowiednia suplementacja i opieka. I oczekiwanie na kolejne końskie dziecko. Bałam się, że ta krucha istotka nie urodzi żywego lub zdrowego potomka, lub co gorsza sama nie poradzi sobie z porodem. Miesiące mijały a ta drobna dziewczyna dźwigała ogromny ciężar.
Całe szczęście 10 marca źrebak urodził się cały i zdrowy. Ania początkowo odrzuciła małego, później przy naszej pomocy zrozumiała, że nie ma się czego bać. Sama była jeszcze niespełna 3 latkiem. Kolejne pół roku był to czas oczekiwania aby odsadzić źrebaka, czas w którym źrebię wysysało wraz z mlekiem to co ona potrzebowała do prawidłowego rozwoju.
W momencie kiedy weterynarz wydał zielone światło aby odsadzić źrebaka od razu podjęłam dezycję o rehabilitacji Ani. Zawiozłam ją za Poznań aby zapewnić jej najlepszych specjalistów. Wyprowadzenie tego konia ze stanu tej tragedii, która ją spotkała było bardzo kosztowne. Wydawało mi się, że jakoś sobie poradzę. Koszta, z którymi teraz sie zmagam absolutnie mnie przerastają. Utrzymanie Ani, rehabilitacja jej kopyt i aparatu ruchu jest dla mnie prawie niemożliwa.
Oprócz tego, w ostatnich dniach u Ani została wykonana gastroskopia. Badanie wykazało wrzody. Zapytana o leczenie nie wahałam się ani chwili. Potrzebne są leki których koszt w ostatnich latach okropnie wzrósł oraz kontrolna gastroskopia po miesiącu podawania ich.
Obecnie miesiąc utrzymania Ani to koszt 2000zł.
Lek Equinor na 4 tygodnie to koszt rzędu 1950zł, do tego dochodzi zawiesina Ulgastrol 600zł i kontrolna gastroskopia z kosztem dojazdu 680zł. Specjalistyczne pasze i suplementy dla koni wrzodowych to kolejny duży koszt.
Ania to cudowna klacz. Przechodziłam niezliczona ilość załamań nerwowych czy oddać ją, sprzedać aby życie było mniej skomplikowane ale wiem, że to nie rozwiąże problemu, ponieważ kocham tą klacz całym sercem i mimo tego, że nie będzie to do końca życia koń w pełni zdrowy przez zniszczenia, które były spowodowane w jej organizmie w tak młodym wieku, chce o nią walczyć. Chce dać jej bezpieczne życie, bez bólu, stresu, strachu, wrzodów, ochwatu.
Do tej pory udawało mi się to, czasami było łatwiej czasami trudniej. Teraz proszę o pomoc Was. W tym momencie nie jestem w stanie sama tego zrobić. Pracuję ile się da aby zapewnić moim kopytnym przyjaciołom jak najlepsze warunki. Czasami niestety to nie wystarcza.
Dlatego proszę o pomoc dla Ani, ponieważ życie potraktowało ją od początku zbyt szorstko.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!