Pomóż ocalić Nasz Dom - zostały 3 miesiące
Pomóż ocalić Nasz Dom - zostały 3 miesiące
Nasi użytkownicy założyli 1 271 339 zrzutek i zebrali 1 475 296 959 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Mam na imię Violetta. Od 2015 roku walczę w sądzie o sprawiedliwy podział majątku po rozwodzie. Przez te wszystkie lata moje życie zamieniło się w niekończący się koszmar – stres, przemoc psychiczna (były mąż miał założoną niebieską kartę), ogromne wydatki i bezradność, która odbiera siły. Ale nie mogę się poddać. Bo mam dwie cudowne córki, które potrzebują dachu nad głową.
Ten dom to nasz azyl, który kupili nam moi rodzice i w którym to dziś mieszkam z dziećmi. To w tych ścianach stawiały pierwsze kroki, uczyły się życia, czują się bezpieczne. A teraz – możemy to wszystko stracić.
Niestety, po rozwodzie w 2013 roku rozpoczął się długi i bolesny proces. Sprawa od lat nie miała żadnej równowagi, mimo dokumentów i świadków. Wszystkie decyzje dziwnie przebiegały tylko na korzyść mojego byłego męża. Czuję się osaczona przez człowieka z ogromnymi wpływami i zapleczem prawnym oraz zawodowym, który nigdy nie ustępował ani na krok i całkowicie zignorował dobro naszych dzieci. Jestem przekonana, że mój były mąż zrobi wszystko, by doprowadzić do egzekucji komorniczej i wyrzucić nas z domu.
W Sądzie Rejonowym został powołany na wniosek mojego byłego męża rzeczoznawca sądowy, który wycenił wartość domu na 505 000 zł. Ta wartość nie usatysfakcjonowała mojego byłego męża i złożył wniosek do Sądu Apelacyjnego o ponowną wycenę prze innego rzeczoznawcę, który to zawyżył wartość domu aż do 760 000 zł (tak jak chciał mój były mąż), mimo że dom znajduje się w małej miejscowości i ta wartość jest całkowicie oderwana od realiów rynkowych. Dom zbudowano w latach 80-tych a wyceniono go jak nowoczesne budynki w rejonach turystycznych (wg opinii rzeczoznawcy).
Sąd, mimo dokumentów i świadków, przez lata nie potrafił wydać sprawiedliwego wyroku. Mimo moich próśb i propozycji o inne rozwiązania: by dom został podzielony na nasze córki lub żeby to były mąż przejął nieruchomość bądź fizycznie go podzielić - Sąd zdecydował, ze to ja muszę przejąć cały dom i spłacić byłego męża do 15.04.2026r. kwotą: 351 765.85 zł, z czego pierwszą ratę w wysokości 232 210, 85 zł muszę zapłacić już do 15 października 2025 r.
Nie mam takich pieniędzy. Pracuje na dwa etaty, walczę, jak tylko potrafię ale fizycznie nie jestem w stanie zdobyć takiej kwoty w tak krótkim czasie. Wnioskowałam do Sądu o wydłużenie terminu spłaty, niestety bez skutku - Sąd przychylił się do terminu o jaki wnioskował mój były mąż, czyli 6 miesięcy od wydania Postanowienia Sądu. Wszystkie moje oszczędności pochłonęły koszty sądowe, adwokaci, rzeczoznawcy sądowi, opłaty, leki, życie. Cały czas ponoszę też wydatki związane z utrzymaniem domu – bieżące remonty, opał, rachunki. Dodatkowo, jedna z moich córek choruje na celiakię, chorobę autoimmunologiczną, która wymaga specjalistycznej diety, regularnych badań i leczenia. To wszystko generuje stałe, duże wydatki – które pokrywam sama.
Tymczasem mój były mąż – człowiek na bardzo wysokim stanowisku i o wysokich dochodach, który zbudował sobie nowy dom w okolicach Zgorzelca i nie musi martwić się o nic – chce nas z naszego domu wyrzucić.
Nie dlatego, że go potrzebuje. Tylko po to, by odebrać nam wszystko.
Co więcej, pod koniec tej długiej i bolesnej sprawy o podział majątku okazało się, że mój były mąż w trakcie rozwodu ukrył na prywatnym koncie 125 tys.zł, które Sąd wykrył i nakazał mu się z tych pieniędzy wytłumaczyć. Były mąż oświadczył w Sądzie, że wydał je w ciągu pół roku na córki, nie przedstawiając żadnych rachunków ani dowodów - i Sąd mu uwierzył na słowo umarzając połowę kwoty. Pomimo tego, że to ja przedłożyłam w Sądzie ogromną ilość faktur i dokumentów, potwierdzających, że to ja w tym okresie utrzymywałam dom i dzieci (nie miałam w tym okresie zabezpieczenia alimentacyjnego). Sąd jednak stwierdził, że to nie jest dowód - i nakazał mi rozliczyć się co do grosza, nawet z pieniędzy, które odziedziczyłam po mojej zmarłej mamie, a także z tych, które dostałam z PZU po jej śmierci (muszę połowę oddać dla mojego byłego męża). Co gorsza, mój były mąż również dostał wtedy pieniądze z PZU po śmierci mojej mamy , ale Sąd nie kazał mu się z nich rozliczać. Czuję ogromną niesprawiedliwość i wielką krzywdę.
Jestem zmęczona. Zrezygnowana. Ale nie mogę się poddać. Bo moje dzieci wierzą, że mama ich nie zawiedzie.
Dlatego dziś – pierwszy raz w życiu – proszę o pomoc.
Każda złotówka, każda udostępniona wiadomość, każde dobre serce – to krok bliżej do tego, byśmy mogły zostać w domu, który już raz kupiłam dzięki miłości i wsparciu moich rodziców.
Jeśli możesz – pomóż. Jeśli nie możesz – udostępnij. Może ktoś, kto może, właśnie to przeczyta.
Z całego serca dziękuję,
Violetta

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj ile osób odwiedziło i wsparło tę zrzutkę z twojego polecenia! Dowiedz się więcej.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj ile osób odwiedziło i wsparło tę zrzutkę z twojego polecenia! Dowiedz się więcej.