Profil organizatora
Patrycja Fiedor
Hej kochani. Mam na imię Patrycja i od prawie czterech lat choruje na ostrą białaczkę szpik ową z ryzykiem niekorzystnym. Od 2015 roku dokładnie od marca już nigdy nie będę tą samą osoba, czyli wiecznie uśmiechnięta i radosna dziewczyną. Gdy 11 listopada wyjechałam z Katowic gdzie miałam pierwszy przeszczep, ja nie myślałam ja wiedziałam że pokonałam chorobę. Byłam świecie przekonana, że to koniec chociaż w głowie cały czas miałam całe cierpienie które musiałam przejść przez chemię. Całkowite niewydolności organów, ropnie na wątrobie, na ciele, wieczne wymioty nawet po najmniejszym łyku wody. Najgorszy był oiom, ale nie dla mnie bo ja 3/4 pobytu tam spałam, najgorszy był dla moich bliskich którzy musieli patrzeć jak umieram- tak jak umieram. Było tragicznie, ale żyje. Gdy po pierwszym przeszczepie zaczęłam tak naprawdę cieszyć się wolnością, przyszedł nawrót. Jeszcze silniejszy i tym razem z naciekami na ciele.. Ból który towarzyszył mi po nawrocie był niewyobrażalny.. Litry chemii które nie pomagały, kolejne które też niewiele dawały, naświetlanie naciekow i ostatnia chemia która wybiła mi wszystko. Po ostatniej chemii nie dostałam przepustki do domu z powodu zerowych wyników. Ze szpitala w Poznaniu rodzice musieli zawieść mnie do Kliniki we Wrocławiu gdzie miałam przeszczep ratujący życie. Sama w czterech ścianach.. Najgorsza kara jaką mogłam dostać od życia to samotność. Człowiek mimo, że ma w okol siebie tyle aniołów i tak czuję się samotny. 15-ego grudnia mam urodziny, które również musiałam spędzić je z królówkami.. Jednak najpiękniejszy okres zimy, to święta do których przywiązuje ogromny sentyment.. Spotyka się cała rodzina, śpiewają kolendy i zajadają się smakołykami. Ja natomiast dostawałam chemię... Obiecałam sobie, że następne święta będę wśród tych których kocham. Święta jak i Sylwester który wita nowy lepszy rok.. Udało się, remisja choroby. Pod koniec stycznia wyszłam, ale że przy mojej chorobie jest duże ryzyko nawrotu Pani Doktor postanowiła podawać mi po drugim przeszczepie chemię podtrzymując i limfocyty dawcy czyli mojego kochanego brata, który trzeci raz poddał się pobieraniu komórek macierzystych.. Niestety... Od jakiegoś czasu strasznie bolała mnie noga, po wielu badaniach dostałam TRZECI raz wiadomości.. PATRYCJA PRZYKRO MI.. TO NACIEK.. Naciek w kości który ma prawie 18cm.. TRZECI raz usłyszałam, że mam cholerny nawrót choroby która nie pozwala mi na realizowanie najmniejszych marzeń. Chciałbym te święta spędzić w gronie tych których kocham, a nie wśród maszyn podtrzymujących życie i kroplówek od których na sam widok robi się niedobrze.. Obecnie mam radioterapie, ale oprócz nogi znowu zaczęły mnie boleć plecy w( których miałam naciek) oraz ręka. Czekają mnie kolejne badania, mam nadzieję że w te święta będę mogła przytulić się do rodziców, do brata do najbliższych i powiedzieć im że bardzo ich kocham. Wiele to dla mnie znaczy.. W głowie mam różne myśli, czasami najgorsze chociaż wiem że nie wolno mi zwatpic.. Za długo to trwa, za dużo wiem o chorobie i wiem co może się stać gdy białaczka znowu przeniesie się do szpiku.. Nie wiem czy bym przeżyła trzeci przeszczep, ale niestety inaczej nie idzie zabić tego dziada.. Proszę Was ANIOŁY o drobną cegiełke na moje ciężkie leczenie, proszę o drobne słowo które wywoła uśmiech i pozwoli walczyć dalej! Coraz więcej naciekow, coraz więcej niepewności.. Marzenia umierają, nadzieja wraz z nimi.. Mam w dwóch rękach nacieki, w nodze, policzku i plecach.. Na ręce wyszedł mi tak zwany 'guz' który niesamowicie daje mi w kość.. Bardzo boli, do mojej granicy nie jest daleko.. Walczę, ale droga jest bardzo kręta.. Obym dała radę! Jest fatalnie.. Mam wznowe w szpiku, wyniki krwi są krytyczne, a ból nie ustępuje w ogóle.. Jestem na bardzo silnych lekach przeciwbólowych, mam je co chwile zmieniane ponieważ nie pomagają.. Mam całą żuchwe zajęta przez nacieki bialaczkowe, plecy, ręce, nogi, pierś i stopę.. Co dwa dni pojawia się w innym miejscu.. Proszę, pomóżcie jeszcze trochę????????????????????????????????