Profil organizatora
Yuliia Volkova
Dzień 17 października 2017 roku był jednym z najszczęśliwszych w naszym życiu - urodziła się nasza długo wyczekiwana córeczka Aleksandra. Wtedy nawet nie mogliśmy sobie wyobrazić co czeka na nas w przyszłości. Trzy długie lata nasza rodzina żyła w strachu, trzy lata walki o życie naszej najukochańszej córeczki Aleksandry. Tuż po narodzinach córeczki usłyszeliśmy straszną diagnozę - atrezja dróg żółciowych (żółć nie wydala się z organizmu i go zatruwa). W dniu 28.11.2017 była przeprowadzona operacja metodą Kasai, spędziliśmy miesiące w szpitalu, na szczęście lekarzom udało się uratować wątrobę. Powoli życie wracało do normalności, bez szpitala, kroplówek i bólu. Nasze szczęście nie trwało długo, w 2019 r. Ola dostała krwotoku przez nadciśnienie wrotne. Znowu szpital, ból i strach o życie dziecka. Lekarz prowadzący poleciła nam szpital w Warszawie „Centrum Zdrowia Dziecka”. W szpitalu mieli przeprowadzić opaskowanie żylaków przełyku, lecz przez anatomiczne właściwości Oli zabiegu nie udało się przeprowadzić. Lekarze zdecydowali się przeprowadzić skleroterapię. Zabiegi odbywały się w 4 etapach i przyniosły pozytywny efekt lecz nie na długo. W październiku 2020 krwawienia wewnętrzne wróciły jeszcze silniejsze. Jedynym ratunkiem był przeszczep wątroby, podjęliśmy decyzje przeprowadzić operacje w Warszawie. Cały miesiąc zajęły przygotowania, dawcą miałam być ja, lecz na dzień przed przeszczepem okazało się, że mąż i córeczka zachorowali na covid. Przeszczep został odroczony na nieokreślony czas. Ola z tatą pozostają w szpitalu, na szczęście krwawienia na krótko ustąpiły, córeczka nic nie jadła, była karmiona kroplówkami dożylnie. Po raz pierwszy od urodzenia córeczki nie mogłyśmy być ze sobą tak długo, strasznie tęskniłam, nie mogłam spać, chciałam, żeby ten koszmar jak najszybciej się skończył, chciałam przytulić swoją ukochaną Myszkę. Na operacje 09.02.2021 r. poszłam bez strachu, z uśmiechem na twarzy, bo to była jedyna szansa na szczęśliwe dzieciństwo dla mojej Księżniczki. Przeszczep zakończył się sukcesem, moja wątroba pasowała idealnie. Podczas gdy córeczka regenerowała się po operacji w CZD, ja przeszłam jeszcze jedną operacje,, ponieważ dostałam krwotoku wewnętrznego, potem zachorowałam na covid, więc spędziłam w szpitalu dodatkowe 3 tygodnie. Rehabilitacja córeczki była długa, ciągle zbierał się płyn w brzuszku lub płucach, lekarze kilka razy wkładali nowe dreny dla odciągania płynu. Wreszcie 09.04.2021 wypisali nas ze szpitala, najgorsze pozostało za nami. Długie 4 miesiące spędzone w szpitalu, głód przez krwawienia wewnętrzne, kroplówki, wenflony, ciągłe badania, łzy, strach a zamiast przyjaciół personel medyczny, lekarze…. Ale wynik przeważył wszystkie te obawy, córeczka je, biega, chodzi na spacery, cieszy się życiem – jest to największe szczęście dla każdej matki. Niestety nie wszystkie problemy już za nami, po wizycie kontrolnej dostaliśmy kolejny rachunek ze szpitala. Przez krwawienia wewnętrzne córeczka trafiła do szpitala o wiele za wcześnie niż planowany termin, następnie hospitalizacja na oddziale gastroenterologii, covid oraz inne komplikacje znacznie powiększyły wcześniej zaplanowane koszty leczenia. Cały rachunek za hospitalizacje wyniósł 444 119,00 zł. Na operacje (297 656,00 zł) uzbieraliśmy pieniądze dzięki wspaniałym ludziom o dobrym sercu, ale sami nie damy rady zapłacić pozostałych kosztów leczenia (146 463,00 żł). Dla naszej rodziny taka kwota jest nieosiągalna. Bardzo prosimy o pomoc, nawet najmniejsza kwota ma ogromne znaczenie!!https://www.facebook.com/groups/1586701278032466/?ref=share