Na leczenie Conana
Na leczenie Conana
Nasi użytkownicy założyli 1 226 091 zrzutek i zebrali 1 347 936 508 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności3
-
https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=pfbid026uhA4UKSrA6CgfQuztan849ECzuv6GQQSemoTcXH3skQ99LEwpJGL1UNXpk5RW7Vl&id=100000097613815
Na bieżąco dodaję zdjęcia, filmy..
Martwi mnie, że nikt o niego nie pyta 🙄
Nikt nie chce pokochać.. ?
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Conan
Miał dwa miesiące, kiedy w czerwcu złapał się na klatkę łapkę, urodził się w rupieciarni wokół opuszczonego domu na Majówce, gdzie wezwano mnie na pomoc tam bytującym kotom.
Wokół opuszczonego domu leżą kocie trupy. Kilka kociąt tam się urodziło tym razem. Udało się złapać też dwie czarne kotki (jedna z nich to pewnie matka) i starego biało szarego kocura, które po zabiegach wróciły w to miejsce, no cóż 🫤
(będziemy dokarmiać)
Kocięta- niestety po tym jak padł jeden z nich z dodatnim parvo, a potem drugi, już wiedziałam od czego tam prawdopodobnie leży tyle kocich kościotrupów 😑 pozostałym też zrobiono testy- przeżył Conan i jego brat którego udało się złapać dopiero we wrześniu- Wok, one miały parvo minus (też będzie musiał wrócić na wolność, bo kompletnie nie chce się oswoić)
Maluchy mimo że małe, były bardzo dzikie, oswajały się bardzo trudno.
Conan od czerwca w małej klatce, sprzątanie jej odbywało się "sposobem", bo kot gryzł i drapał. Nawet kiedy pochylam się do klatki pod nim, straszył wystrzałami powietrza.
Trudna sprawa, wypuścić takiego malucha..
W końcu sierpnia został wykastrowany po wcześniejszych odrobaczeniach, odpchleniu i po tygodniu polecono mi go wypuścić 😑 z gminnej przechowalni.
Pomyślałam: niee, do tego syfu na Majówce go nie zaniosę.
Zabrałam go z początkiem września na moją działkę, ale wiedziałam, że jak go poprostu wypuszczę to ucieknie w las i będzie po nim.
Urządziłam kącik pod stołem, jak pod parasolem, żeby go przyzwyczaić, że tu będzie sobie bytował..
Ocieplany domek do spania, a w kennelu kuweta, woda, jedzonko- miał bezpiecznie. Żaden dziki kot, czy lis mu nie zagrażał.
Codziennie przychodziłam sprzątać, karmić, próbować głaskać i przytulać..
No i..
Conan po dwu tygodniach zaczął mruczeć na mój widok 😊 Mogłam go głaskać, brałam na ręce i nosiłam pokazując mu miejsce, gdzie przyjdzie mu żyć.
Ale..
Pomyślałam..
Zrobiło się bardzo zimno..
On się zaczął oswajać..
..to ja go zabieram do swojej dyżurnej łazienki i szukam domu! 😁
W domu, w łazience (mam 7 kotów i 5 maleństw w DT) Conan gdy tylko poczuł ciepło włączył traktor, ale tak, jak jeszcze nie słyszałam. Ciągle, ciągle mruczał i nie przestawał.
Postawiłam go na podłodze i zobaczyłam (szok), że kotek nie może chodzić 😑😔😑
Dupka chwiała się na prawo i lewo, tylne nóżki się jakby rozjeżdżały.
Pomyślałam że smutkiem - ocho, pewnie matka przeszła tą cholerną panleukopenię i kotek jest przez to "kiwaczkiem" 🙄
Już następnego dnia zaniosłam go do weta, opowiedziałam o ciasnej klatce, o miejscu z którego pochodził z kocimi trupami, o moich przypuszczeniach..
Pani doktor Aneta Gadecka-Benderz (buziaki!) w Czterech Łapach wykluczyła dysplazję móżdżku, zbadała dokładnie kociaka i okazało się, że dochodzi u niego do samoistnych zwichnięć w stawach tylnych łapek podczas chodzenia.
Dostaliśmy leki przeciwzapalne, a po nich pomyślałam, że odwiedzimy doktora, o którym słyszałam dużo dobrego w spr. ortopedii zwierząt i pojechałyśmy z Renata Świercz Olszewska (też buziak!) do Ostrowca.
Faktycznie, Conan u doktora Michała Metyka odebrał baaaardzo dokładną diagnostykę. Był bardzo dzielny! Pani nosiła go na rękach, głaskała, przytulała.. jakaś "nowa" pani, a on nie gryzł i nie drapał 😉
Nawet początkowo RTG robiliśmy na "trzeźwo" ze strony Conana. Na prawym boku, na lewym boku.. no, ale jak doktor kazał ciągnąć kota za przednie łapki, a sam ciągnął za tylne chcąc zrobić kolejne zdjęcie rtg- kotu skończyła się cierpliwość i dobrze, że to były moje pogryzione ręce, a nie tej sympatycznej "nowej" pani 😁
Reszta prześwietleń i badanie stawów odbyła się już w sedacji (tak, byliśmy na czczo 😊 a kotek już nikogo nie uraczył swoimi białymi szpileczkami).
Od pana doktora dostaliśmy komplet zdjęć RTG, badań z diagnozą (tą samą) i zaleceniem operacji stawów na każdej tylnej łapce.
Polecono nam również odczekanie, doktor stwierdził, że operacja nie jest konieczna "już", "teraz", bo to młody kotek i co prawda wcześniej mu to uniemożliwiono, poprzez siedzenie w niewielkiej klatce, ale teraz ma biegać i skakać na ile sobie pozwoli i stawy mają pracować, bo wciąż się rozwijają.
Koszt operacji trochę mnie podłamał..
Po kilku dniach poszłam do "mojej" (❤️) Przychodni, z tymi badaniami, zdjęciami i pytaniem do najlepszego doktora "jak można mu pomóc na już, teraz".
Doktor Augustyn zobaczył i zbadał kotka, dokładnie, jak w Ostrowcu powiedział, że proces może trwać długo, ale stawy mogą się naprawić same, przy udziale preparatów wspomagających odbudowę chrząstki, kolagenu itp. Kupiłam takie.
(Trochu drogie, ale co tam 😉) Podaję. Dokupiłam jeszcze inne, wspomagające stawy, na bazie olejów i też ten czarny dzieciak je dostaje co 3 dni.
Operacja MOŻE być konieczna, ale warto poczekać i popracować.
Conanek biega coraz śmielej, zakumplowany z całą moją kocią ferajną, nawet królową Mysieńkę udobruchał 😁
A ona nie lubi, jak się dużo dzieje i za szybko, a on łobuzuje i ucieka jak dziki koń..
Ale w chwilach wyciszenia liże Mysiunię po łebku i sztama!
Wszystkie piłeczki, zabaweczki, nazbierało nam się cały kosz, dla Conana najlepiej jak będą rozsypane i będzie można sobie co chwilę wybierać co gonić..
Ganiamy
Coraz śmielej wspina się, narazie tylko na kanapy, fotele.. na drapak tylko w rejonie najniższego piętra.
Coraz śmielej też zeskakuje z wysokości, narazie tylko z wysokości np krzesła przy kuchennym stole, jak się uda coś podkraść, np papierek po maśle.. 😉
Coraz więcej rozumie (np że ze stołu się schodzi)
Coraz więcej się przytula, coraz częściej przychodzi sam na przytulanki, a noce oczywiście spędza w ludzkiej pościeli 😁
Taki to z niego Conan
Jest cudowny
Warto mu pomagać i nie żałuję, że go wzięłam "w celu szukania domu"
I cieszę się, że nie wypuściłam, jak mi polecono, bo nikt nie mógłby się przekonać jaki to cudny zwierz, jak walczy i jak warto mu pomagać..
I nikt by nawet nie wiedział, że trzeba mu pomóc, a on sam mógł na tej wolności skończyć marnie.
Długa ta jego historia..
A mam nadzieję, że dom na miarę jego historii znajdę i będzie dla niego jak ulał..
A może już znalazłam? 😉 Taki, który tą historię poszanuje i pokocha tego niezwykłego czarnego kotka.
Jeśli ktoś mógłby dorzucić grosik do Conanowej skarbonki - serdecznie podziękuję! Trochę już ta jego terapia kosztowała, a napewno będzie więcej.. Koszt operacji to ok 600zł (stawy biodrowe i łokciowe). Porady w Starachowicach łącznie kosztowały 200, w Ostrowcu 250, leki i preparaty 180+70+105+ 50
Paragony, zdjęcia, prześwietlenia, badania załączam poniżej.
W międzyczasie przyplątała się grzybica- leczenie i leki 250zł.
Linki do filmów, jak biedactwo biega.
Galeria zdjęć tego węgielka, chwilami rozgrzanego do czerwoności o zielonych oczach - tyle w nim energii:
https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=pfbid026eH57ixJCwSCuYxKoY1VyWizvfats7DP4ykiy4A4Q98yTUTKUwfZWo1ScvksoUxbl&id=100000097613815
Dziękujemy za każdą formę wsparcia! ❤️
Wszystkim dobrym serduszkom!
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!