Lili jest kotką, która przebywa u mnie na tymczasie.

Była kotką lękową, wymagała wiele czasu i pracy. Udało się nam jednak zaprzyjaźnić.

W poniedziałek Lili zwymiotowała robaka. We wtorek rano zaczęła się z niej lać wodnista biegunka- płynęło strumieniem.

Pojechałam pilnie do weta, dostała leki oraz środek na odrobaczenie. Po kilku godzinach wylądowałyśmy spowrotem w gabinecie. Dostala kroplówki podskórne i kolejne leki. Jednak niewidzac poprawy pojechałam po południu ponownie już do swojej przychodni. Okazało się, że Lili była mocno odwodniona, została na kroplówkach dozylnych.

Przy odbiorze zaczęłyśmy z Panią doktor rozmowę na temat panleukopenii i zrobienia testów. Pojechałam z Lili do poleconej przez Panią doktor przychodni w Gdynii. W międzyczasie oddzwoniłam dziesiątki przychodni weterynaryjnych i klinik w poszukiwaniu surowicy. Nigdzie nie była dostępna. Po uzyskaniu pozytywnego wyniku poinformowałam osobę, od której miałam kotkę o wyniku dodatnim. Okazało się, że jest w posiadaniu niewielkiej ilości surowicy. Wystarczyło, aby podać Lili pierwsza dawkę. Kolejnego dnia uzyskałam kolejne fiolki, aby podać Lili kolejną dawkę oraz podać dawki pozostałym trzem kotom znajdującym się w moim domu. Lili odwiedza codziennie gabinet w celu przyjęcia kolejnych dawek leków oraz kroplówek. Zakupiłam też pastę na biegunki oraz płyny, aby podawać podskórnie kotce, żeby ją wzmacniać. Lili nie je od poniedziałku wieczór. Wczoraj udało mi się wetrzeć jej w dziąsła i język trochę sosiku z saszetki. Wczoraj widziałam pierwsze przejawy zainteresowania Lili otoczeniem.

Moje drogi z kobietami od których wzięłam kotkę rozeszły się. Lili zostaje pod moją opieką do momentu calkowietego wyleczenia. Później planuje znaleźć jej dom.

Koszty jej leczenia znacznie przekraczają moje możliwości w związku z moją prywatna sytuacja finansowa.

Proszę o wsparcie i pomoc w uratowaniu tego kociego cudu.