Zwracamy się do wszystkich osób o dobrym sercu, którym nie obojętna będzie trudna sytuacja w jakiej znalazła się nasza rodzina. 24 sierpnia 2020 roku w Norwegii w Lillestrøm zmarł mój mąż Robert. Miał 48 lat. Rok temu zdiagnozowano u niego nowotwór- guz na nodze. Okazało się, że nie jest złośliwy, guz został wycięty i zaczęła się rekonwalescencja, niestety niesprawność nogi uniemożliwiła powrót do wykonywanej pracy. Robert był na zasiłku chorobowym wypłacanym przez NAV w Norwegii. W środę (19 sierpnia) wyleciał z Polski do Norwegii w celu stawienia się na komisji i badaniach kontrolnych. Nic nie wskazywało na to, że pożegna się z tym światem. 24 sierpnia otrzymałam telefon od właściciela mieszkania które wynajmował, że znalazł Roberta martwego na podłodze. Na chwilę obecną prowadzone jest śledztwo, oraz ma odbyć się sekcja zwłok w celu ustalenia przyczyny zgonu. Firma GLOB w Polsce z Wyszkowa oszacowała koszty sprowadzenia ciała do Polski na ok. 13 tysięcy. Szef Roberta nie poczuwa się do odpowiedzialności wypłacenia jakichkolwiek pieniędzy z ubezpieczenia, ponieważ od roku czasu był na zasiłku, które wypłacał mu NAV. Jestem osobą bezrobotną mąż był jedynym żywicielem rodziny, zostawił mnie i 11-letnią córkę bez środków do życia. Niedługo rozpoczyna się rok szkolny, co dodatkowo nie ułatwia mojej sytuacji materialnej. Moja mama z tatą żyją z jednej emerytury w tym tata jest osobą schorowana, leżąca która wymaga stałej opieki i leków. Wsród mojej rodziny również zbierane są fundusze na pomoc w przetransportowaniu ciała mojego zmarłego męża do Polski, abym mogła godnie pochować męża. Wierzę w ludzką dobroć oraz w to, że uda się nam uzbierać potrzebną kwotę. Dziękuję, za każdą symboliczną złotówkę i dobre serce.