Dla szczeniaków uratowanych z Rumunii, czyli psiego piekła!
Dla szczeniaków uratowanych z Rumunii, czyli psiego piekła!
Nasi użytkownicy założyli 1 260 407 zrzutek i zebrali 1 445 797 702 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
1 sierpnia wyjechaliśmy naszym kamperem na wakacje. My plus nasze dwa psy. Kierunek jaki obraliśmy w tym roku, to Rumunia i Bułgaria. Każdy, kto był w Rumunii zgodzi się z nami, że ten kraj to piekło dla psów. Jeśli jesteś psem i urodzisz się w Rumunii, krótko mówiąc masz przekichane. Głód, pragnienie, strach, to tylko niektóre z emocji jakie towarzyszom tym biednym psiakom. Po pierwszych kilku dniach przestałam już liczyć, którego bezdomnego psa karmimy. Już podczas pierwszej wizyty w sklepie kupiliśmy 3 kg worek karmy dla psiaków. Rozszedł się z prędkością światła. Przy następnej okazji wzięliśmy już większy. Ilość cierpienia jaką tam spotkaliśmy jest nie do zniesienia. Każdy kto nas zna nie powinien być zdziwiony, że z wakacji nie wróciliśmy w czwórkę, a w szóstkę. W międzyczasie będąc w Bułgarii udało nam się również załatwić transport dla psiej mamy. Jest już bezpieczna na śląsku i poleca się do adopcji :)
Ratowanie psów w Rumunii, to droga kompromisów i sytuacji łamiących serce. W drodze powrotnej postanowiliśmy uratować psiaka, którego spotkaliśmy na Transalpinie. Jadąc jednak po niego spotkaliśmy szczeniaka w dużo gorszym stanie. Samego w środku szczerego pola, ze wszystkimi kośćmi na wierzchu. Bez większego zastanowienia - wysiedliśmy jak w każdym innym przypadku, żeby go nakarmić. Przestraszony schował się do swojego bezpiecznego miejsca, którym była stara, rozpadająca się kapliczka. W ponad 30 stopniowym upale postanowiliśmy rozebrać ją tak, żeby umożliwić wyciągnięcie go z kryjówki. Po szybkiej kalkulacji i zastanowieniu się postanowiliśmy zabrać go ze sobą. Szczeniak na Transalpinie wyglądał zdecydowanie lepiej. Był w miejscu, gdzie jeździło dużo turystów, więc możliwe, że ktoś mu coś rzuci, a może nawet że go już tam nie będzie. Ten potrzebował natychmiastowej pomocy. U weterynarza okazało się, że poza pchłami, przeogromnym niedożywieniem oraz strachem przed człowiekiem jest to zdrowy psiak. Dostał więc leki na odrobaczanie i zalecenie, żeby nie żałować mu jedzenia (oczywiście w granicach rozsądku). W dniu kiedy go zabraliśmy ważył zaledwie 6,5 kg. Powinien przynajmniej 12 kg na nasze oko. Oszacowany wiek szkraba to 3.5-4 miesiące. Johny, bo tak go nazwaliśmy nie jadł tak długo, że podczas drogi do weterynarza zwymiotował praktycznie wszystko co zjadł. W wymiocinach znaleźliśmy również różnego rodzaju gałązki i patyki, które musiał jeść żeby nie czuć głodu. Zwymiotował również podaną tabletkę na odrobaczanie, więc kolejnego dnia czekała nas następna wizyta u weterynarza. Po znalezieniu miejsca, w którym moglibyśmy spać natknęliśmy się na drugiego szczeniaka, który wrócił z nami do Polski. Była tak towarzyska i tak pragnęła kontaktu z człowiekiem, że nie mogliśmy jej nie zabrać. Kulka, bo tak roboczo na nią wołamy to maluch ważący w dniu znalezienia 1,5 kg. Pchły po jej brzuchu zrobiły sobie autostradę i wesoło pląsały w jej sierści. Dosłownie zjadały ją żywcem. Mała nie była w stanie zasnąć, bo świąd powodowany przez pchły był tak duży, że co chwilę się wybudzała płacząc straszliwie przy drapaniu się kolejny raz. Następnego dnia u weterynarza została wykąpana w specjalnym płynie oraz podane jej zostały tabletki na odrobaczanie. Razem z Johnym zostali również zaszczepieni na parwowirozę, która jest śmiertelną chorobą dla szczeniaków w ich wieku. Na stan dzisiejszy zarówno Johny jak i Kulka są radosnymi berbeciami. Johny w momencie poznania naszych psów otworzył się na człowieka i w jego oczach znowu można zobaczyć te prawdziwą, szczenięcą radość. Wcześniej był przerażony obecnością człowieka, warczał na nas i nie chciał być dotykany. Wystarczyły zaledwie 4 dni, aby zaufał i otworzył się.
Jak do tej pory, wszystkie wydatki związane z Johnym i Kulką pokrywaliśmy z naszego wakacyjnego funduszu, który odkładaliśmy przez ostatni rok.
W Rumuni zostawiliśmy około 400 zł płacąc za dwie wizyty u weterynarzy, karmę, transporterek i podkłady dla Kulki.
Chcemy, aby dzięki tej zrzutce mieli zapewniony dobry start i możliwość jedzenia dobrej i jakościowej karmy dla szczeniąt. Staliśmy się dla nich domem tymczasowym i dołożymy wszelkich starań, aby szybko znaleźć im dom stały. Jeśli chcecie nam pomóc, to zachęcamy do wsparcia tej zrzutki i wpłaty chociaż piątaka.
Jeśli uda się zebrać większą ilość środków będziemy chcieli pojechać po kolejne psy do tego piekła.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj ile osób odwiedziło i wsparło tę zrzutkę z twojego polecenia! Dowiedz się więcej.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj ile osób odwiedziło i wsparło tę zrzutkę z twojego polecenia! Dowiedz się więcej.
Oferty/licytacje 1
Kupuj, Wspieraj.
Kupuj, Wspieraj. Czytaj więcej
Organizatora:
30 zł
Kupione 4
Robicie super robotę! :)
Jesteście wielcy! Oby psiaki jak najszybciej znalazły nowe kochające domy w których już nigdy nie zaznają głodu i będą już zawsze szczęśliwe 😊
Dużo głasków dla psiaków!