Gitarzysta traci czucie w palcach, potrzebna operacja
Gitarzysta traci czucie w palcach, potrzebna operacja
Nasi użytkownicy założyli 1 226 933 zrzutki i zebrali 1 350 298 708 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Cześć! Jestem Arnold i mam 33 lata. Grać na gitarze zacząłem w liceum. Jest to moja jedyna i prawdziwa pasja, która napędza moje życie i sprawia, że czuję świetnie. A właściwie czułem. Teraz, by móc robić to dalej muszę uzbierać 6 tys. zł na operację neurologiczną, która przywróci mi czucie w palcach i uwolni od bólu.
Znasz to uczucie gdy uderzysz się w łokieć i po ręce przejdzie prąd aż do końcówek palców? Mrowienie takie u zdrowego człowieka przechodzi samo po paru sekundach. Ja je czuję 24 godziny na dobę, nieustannie i ani na chwilę nie maleje.
Ból nie tylko uniemożliwia grę na gitarze, ale utrudnia też codzienne funkcjonowanie oraz pracę, jaką wykonuję.
Jak do tego doszło?
Ponad rok temu, kiedy trafiłem na domową kwarantannę, postanowiłem wykorzystać nadmiar wolnego czasu i w końcu ponagrywać moje różne gitarowe pomysły, wiecznie odkładane na potem. Na początku szło świetnie ale pewnego dnia zacząłem odczuwać dziwne mrowienie w palcach lewej ręki, tej która chwyta struny na gryfie, oraz ból w łokciu. Pojawiło się to tak po prostu i do dziś żaden lekarz nie odpowiedział mi dlaczego.
Jak z tym walczyłem?
Różne bóle dla gitarzysty podczas intensywnej gry nie są niczym nadzwyczajnym, ale te były jakieś nowe. Myślałem, że ustąpią same. Niestety mijały dni, mrowienie się nasilało. Po tygodniu postanowiłem zgłosić się do lekarza rodzinnego i od tego momentu rozpoczęła się moja przygoda ze służbą zdrowia, która trwa do dzisiaj.
Nie jestem w stanie zliczyć ilości gabinetów i specjalistów, których odwiedziłem w poszukiwaniu pomocy. Neurolodzy, ortopedzi, fizjoterapeuci. Leki, ćwiczenia, masaże, prześwietlenia, naświetlania itp. Nic to nie dawało. Na początku oczywiście w ramach ubezpieczenia, potem już po wyczerpaniu możliwości prywatnie. A ból, mrowienie i brak czucia w palcach się nasilał. Pieniądze na leczenie zaczęły się kończyć.
Co się okazało?
Po ponad roku wojaży wiem, że mój przypadek to neuropatia nerwu łokciowego. Nerw ten ciągnie się od szyi poprzez łopatkę, łokieć i nadgarstek, kończąc się w palcach. U mnie uszkodzony jest na poziomie łokcia. Na początku uszkodzenie było niewielkie, ale z czasem postępowało. W zeszłym miesiącu ortopeda stwierdził, że rozpoczął się zanik mięśni w dłoni. Prognoza jest taka, że ręka cała zamieni się w bezwładny kikut i zostanę kaleką.
Niezbędna operacja
Ratunkiem dla mnie jest operacja polegająca na odbarczeniu nerwu na poziomie łokcia i nadgarstka, oraz stosowna rehabilitacja. Problem polega na tym, że NFZ proponuje mi termin takiego zabiegu na za 8 lat. Poważnie. Za 8 lat ręka już będzie bezwładna. W prywatnej klinice, którą znalazłem zabieg taki mogą wykonać właściwie natychmiast, ale to kosztuje. Stąd moja prośba o pomoc. Nie chce zostać kaleką i nadal chce grać na gitarze, nie wspominając o wszystkich innych czynnościach w codziennym życiu, do których potrzebne są obie ręce.
Z góry dziękuję każdemu kto wesprze mnie choćby drobną kwotą!
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
;)
Pięknie dziękuję, pozdrawiam!