Cześć, 

16 października 2021 zdecydowałam się pomóc trzem małym kotką. Ich mama jest dziko żyjącą kotką, która co roku miała mioty. Co roku udawało nam się ratować jednego i go oswajać. Te małe kulki przyszły z kotką do nas wcześniej niż zazwyczaj, szybko zdecydowałam się, że przygarnę około miesięczne kotki i dam im szanse na lepsze życie. Elzie znalazłam już nowy domek. Ich mame miesiąc temu udało mi się złapać i wysterylizować. 

Kotki gdy miały około miesiąca:

Niestety od miesiąca leczę łapkę Eliota, na dodatek Olaf tez zaczął kuleć. Leczenie łapki Eliota zostało źle poprowadzone, najpierw diagnoza było zwichnięcie, miał mieć opatrunek na nóżce do 7 lutego, ale coś mi nie pasowało stwierdziłam, że skonsultuje to „zwichnięcie” u innego weterynarza. Niestety za późno. Wczoraj się dowiedziałam, że to złamanie paliczków, że do końca życia będzie miał lekko zdeformowaną łapkę, ponieważ nie ma już sensu łamać kości i składać. Kosz wczorajszej wizyty Eliota i Olafa wyniósł 500 zł. Nie mam wcześniejszych rachunków myślałam, że nie będą mi potrzebne. A wizyt było kilka, zastrzyki na opuchliznę i opatrunki.

Zdjęcie z data i pierwszym opatrunkiem:

Koszt sterylizacji mamy maluchów pokrywam z własnej kieszeni. Małe szybko urosły, zostały odrobaczone i wyleczyłam im świerzba usznego tez na swój koszt. Wszytko szło dobrze, ale problem z łapami małych oraz opieka nad kotką chorą na raka mnie przerosły (kotka też do mnie przyszła prosić o pomoc link do zrzutki: https://zrzutka.pl/p8d9mx). Koszty karmienia i żwirku biorę na swój rachunek

Proszę o pomoc w opłaceniu leczenia Eliota.

15.02.2022

Musiałam wykonać testy genetyczne pcr chłopaką czy nie są nosicielami kociej białaczki, ponieważ u ich starszego brata, który jest u mnie w domu rodzinnym zdiagnozowana ta chorobę. Bałam się, że ich dzika matka jest nosicielką wirusa Felv. Test wyszedł ujemny.

Chlopaki są zaszczepione.