Są w życiu takie miejsca, gdzie dzieci śpią na sianie, jedzą frytki na wyścigi, a śmiech niesie się aż do sąsiadów z drugiego końca wsi i budzi wkurzoną babcię lub wujka (we are very sorry) 😀

Dla nas takim miejscem były wakacje u Cioci Basi.

To nie był zwykły dom. To dom-legenda. Dom, w którym dało się upchnąć w porywach do kilkunastu dzieciaków (i nikt nie zginął!). Gdzie nie brakowało ani śniadania, ani cierpliwości, ani opowieści przy ognisku. Gdzie ktoś znowu wleciał do domu i z kuchni słychać było - “zamykać drzwi bo muchy lecą!”, a mimo to – nikt nie został wykluczony z obiadu:)

Ciocia Basia była jak letni obóz, psycholog rodzinny i kuchnia polowa w jednym. 

I co najważniejsze – wszystko robiła z sercem. Nie oczekując niczego w zamian.

I właśnie dlatego teraz my – banda jej dorosłych „dzieciaków” – chcemy się odwdzięczyć. Bo jak to mówią: karma wraca. A my chcemy, żeby wróciła w formie wymarzonych wakacji.

Takich z palmą, drinkiem z parasolką, ciszą (bo tym razem bez dzieci) i widokiem, który nie kończy się na pralce i sznurze z praniem.

To nie jest zwykły prezent. To wakacje za wakacje – wyraz wdzięczności dla Cioci Basi, która pokazała nam, że dom to nie ściany, tylko ludzie. Że można się śmiać, nawet jak się zje wszystkie ogórki kiszone z piwnicy ;) I że najlepiej wychodzą te wakacje, których się nie planuje – tylko przeżywa razem.

Dlatego zbieramy. Na wyjazd. Na radość. Na spełnienie marzenia.

Jeśli Ciocia Basia kiedyś nakarmiła i Ciebie (albo po prostu rozbawiła do łez) – możesz się dorzucić, ale jeśli trafiłeś tutaj przypadkiem i poruszyła Cię ta historia, możesz dołożyć swoją cegiełkę do tej pięknej idei: wakacje za wakacje.

Bo Ciocia Basia zasługuje na to, żeby ktoś w końcu zadbał o jej komfort, a nie tylko pytał: „Ciociu, a co na obiad?”

Dziękujemy – za każde wsparcie, uśmiech i dobre słowo.

Dobro wraca. A czasem wraca z biletem lotniczym.