„Dla tych których nie los a człowiek skrzywdził”
„Dla tych których nie los a człowiek skrzywdził”
Nasi użytkownicy założyli 1 232 155 zrzutek i zebrali 1 366 296 293 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Cześć,
Mam na imię Paulina. Zawsze kochałam zwierzęta, taka już moja natura. Zawsze chciałam im pomagać, ale kiedyś moje możliwości były zdecydowanie mniejsze. W momencie kiedy osiągnęłam pełnoletność wiedziałam, że chcę zacząć robić coś w tym kierunku. Zawsze robiłam to zupełnie prywatnie, na swój koszt, na miarę swoich możliwości.
Aktualnie daje dom 9 psom. Zacznijmy od początku.
Moja przygoda z adopcjami zaczęła się w momencie kiedy zobaczyłam 14 letniego Aleksa. Psa, który prawie całe życie spędził w schronisku. Wtedy poczułam, że to jest ten moment. Doszło do adopcji Aleksa.
Aleks był schorowany, ale czułam, że był szczęśliwy. Najgorzej było wtedy gdy zachorował na babeszjozę. Nie spodziewałam się wtedy z czym się to wiąże. Ale daliśmy radę. 2 tygodniowe codzienne leczenie, kroplówki. Aleks wyszedł z tego. Wtedy nie miało dla mnie znaczenia to, że wypłaty w tym miesiącu nie zobaczę. Aleks wyzdrowiał, stanął na nogach, żył. Myśle, że żył w końcu po tych 14 latach. W schronisku psy maja zapewniona opiekę, wyżywienie, wolontariusze robią wszystko aby czuły się kochane, ale to nie zawsze jest takie łatwe przy takiej ilości psów. Aleks mieszkał u mnie rok. Trochę więcej niż rok. Smutek pozostaje bo to za mało, za mało po tym co przeszedł, ale wystarczająco dużo żeby poczuć się potrzebnym i kochanym.
Jest też Biegun. Ale zacznijmy od początku. Dostaje informacje o psie. Ktoś szuka dla niego pomocy, zna rodzine która jest jego właścicielem. Biegun był takim fajnym prezentem. Wyobrażacie sobie malutkiego szczeniaka w typie Husky. Ale piękny, taki słodki. W końcu Biegun ma pół roku. Niszczy wszystko, coraz więcej potrzebuje zjeść, no i jest duży. W zasadzie to mało zostało z tego małego szczeniaczka. Już nie jest potrzebny. Jeden z tekstów właściciela brzmi mniej więcej tak „ zrobisz coś z tym psem, albo skończy w lesie”. Dostaje info. Jest mniej więcej 23:00. Jadę do tego lasu. Widzę Panią z ok. 14 letnia dziewczyna. Zabieram psa. Tak w sumie nie wiem na co liczyłam. Może chociażby na słowo „dziekuje” ze go zabieram. W sumie to trochę przykre, ze psa którego masz pół roku na pożegnanie nawet nie pogłaskasz. Nie pytam o nic więcej jedynie „ Mogę chociaż wiedzieć jak ma na imię?”
„ Córka Biegun na niego wolała, ja tam nie wiem”
No dobra, to wsiadaj Biegun do samochodu i jedziemy bo trochę straszna ta okolica a jest chwile po 23.
Mija kilka dni. Biegun to fajny pies, trochę ciężki do rozgryzienia, ale będzie dobrze.
No i mija znów kilka dni a ja powoli rozumiem czemu chcieli się go pozbyć. To znaczy rozumiem i nie rozumiem. Widzę szkody, pogryziony zderzak od samochodu, ławkę, krzesło. Tylko nie rozumiem czemu nie można było włożyć trochę pracy i serca żeby może temu zapobiec? A da się. Rok czasu mi to zajęło, ale da się. Teraz nie widzę, żeby coś było zniszczone. No może czasem się zdarzy. Ale przecież o byle głupotę nie będę się złościć.
Biegun to otwarty pies, czasem wykaże się jakaś agresja, nie do mnie, do obcych. Ale pracujemy nad tym. Będzie dobrze.
Gdy umiera moja Nora, pies który ma 18 lat jest trochę inaczej, bo całe życie z tym psem spędziłam. Jest smutek i żal. Jedynie co może poprawić humor to szansa pomocy innej bidzie. Ze schroniska zabieram Rocha. Roch ma ok.6 lat. Był już raz w adopcji, ale ktoś przekazał go dalej do złych warunków. No dobra to zabieram Rocha. Roch to fajny, sympatyczny pies. Tylko jedyne co mnie zastanawia to fakt, że on jeść nie chce. Zostawiam miskę z jedzeniem, zajmuje się czymś innym. Wracam, miska pusta. I tak za każdym razem. Roch je tylko nie przy człowieku. Chyba nie muszę mówić dlaczego. Trochę go poznałam. I z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że był bity. Nie wiem za co, dlaczego. Do żadnego psa nigdy nie musiałam robić tyle podejść. Ja, mój tata. Z każdego jestem dumna, ale z niego chyba najbardziej. Żeby zobaczyć jego zmianę trzeba było czekać, ale było warto.
Mam też taka sunie. O niej wiem najmniej. Jest u mnie od niedawna. Słyszałam tylko o niej od ojca. Za każdym razem jak jechał w trasę to widział ją w okolicach Łodzi. Siedziała cały czas w tym samym miejscu. Jestem w pracy. Dzwoni tata. Normalna rozmowa.
„Słuchaj ta suczka znów tam siedzi. Ja ją chyba zabiorę, bo szkoda mi jej”
No dobra, mamy trochę miejsca. Jak czujesz taką potrzebę to ja zabierz.
Nawet nie protestowała. Chyba jechała samochodem. Pewnie wtedy gdy ktoś ja wywiózł i zostawił. A ona tyle czasu czekała. W tym samym miejscu. Właśnie takie są zwierzęta.
Sunia jest już u mnie 2 tygodnie. Wychudzona taka, przybrała trochę na wadze, ale to jest normalne, nie żałuje im jedzenia.
Jest 7:40 schodzę na dół, jadę po kolejnego psa. Pierwszy raz po szczeniaka. Zaopiekuje się nim. Dzwoni telefon, to tata.
Sunia urodziła szczeniaki.
Następnego dnia miałam ja zabierać na badania. Ona taka bidna, chuda, nic nie było widać.
Moja pierwsza reakcja
„Kurczę 9 psów to trochę dużo” szczęście w nieszczęściu. Dobrze, że chociaż miała gdzie urodzić, ma co jeść, ma ciepło”
Nigdy w życiu nie myślałam o zrzutce bo wszystko co robiłam było dobrowolne, świadome. Zawsze zdawałam sobie sprawę z kosztów utrzymania. Do tego kroku namówiła mnie dosyć bliska mi osoba.
Na co zbieram?
Zbieram na kastrację Suni, kastrację Bieguna. Chcę zapobiegać bezdomności.
Chcę zapewnić szczeniakom opiekę weterynaryjną w pełni przygotować je do adopcji, znaleźć im dom. Są młode, chce znaleźć im kochające rodziny. Chcę dać dom kolejnym bidom, staruszkom. Nimi nikt się nie zainteresuje, prawie nikt.
Mam możliwości, ale to wszystko pochłania dosyć spore koszty.
Chce stworzyć mini przytulisko.
Wiem, że wiele osób chciałoby pomóc, ale nie zawsze ma miejsce aby trzymać psa, psy. Ja takie coś mam, więc chce to wykorzystać.
Moja opieka jest dobrowolna. Wynika z moich własnych chęci. Ta zrzutka jest również dobrowolna. Nie każdy musi pomagać i rozumiem to.
Każdy ma wybór komu chce pomóc, czy chce pomóc. Ja chcę pomagać tym, których los skrzywdził mimo, że żadne z tych stworzeń nie przyczyniło się do skrzywdzenia nikogo.
Pozdrawiam
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
M