Późnym popołudniem kilka dni temu, mój mąż, wracając z pracy do domu, zatrzymał się na parkingu leśnym. Do najbliższej miejscowości było ok 8 km. Było już mocno szarawo, wokół cisza i spokój. Nagle tuż za nim rozległo się przeraźliwe miauczenie. To był mały, czarny kot, bardzo podobny do jednego z naszych. Był tak głodny, że bez problemu dał się złapać i wsadzić do auta.

Tyle historii, czas na fakty. Złapanym kotem okazała się kotka, ok 9 m-cy. O dziwo, w dobrym stanie i kondycji, pomijając przeraźliwy głód i problem z oczkiem. Na chwilę obecną kotka jest zabezpieczona u nas, odrobaczona i zaszczepiona, ma już założoną książeczkę zdrowia. Oczko leczymy. Po leczeniu i sterylizacji poszukamy jej domu.

Kilka słów o koteczce - jest pozytywnie nastawiona do ludzi, nie wygląda, jakby doznała jakiejś krzywdy. Na dzieci reaguje dobrze, przychodzi się miziać, ale niekoniecznie chce być brana na ręce. Przynajmniej na razie. Na inne koty syczy, czasem warknie, ale na tym poprzestaje. Nawet, gdy jeden z moich kotów próbował jej zabrać miskę, to zaczęła się drzeć, warczeć i tyle. Nie zaatakowała. Korzysta z kuwety, która musi być na jej wyłączność, do innej nie wejdzie. Póki co to je, śpi i rozkoszuje się spokojem i poczuciem bezpieczeństwa. Próbowała reagować na zabawy z dziećmi, ale nie do końca kuma, do czego służy piłeczka.

W mojej ocenia miała dom. Jej futerko jest błyszczące i gęste, bez pasożytów. Może przypadkiem komuś do auta wlazła, może ktoś się jej pozbył, bo zaczęła dorastać i być może zmieniać swoje zachowania. Nie wiadomo.

Sama mam na stanie 6 kotów, w tym 3 z problemami zdrowotnymi, więc kolejny kot to dla nas dość spore obciążenie finansowe. Dlatego na rzecz leczenia i sterylizacji kici założyliśmy bazarek, na którym będzie można zaopatrzyć się w cudowne rękodzieło, materiały do rękodzieła, ale nie tylko. Link do bazarku: https://www.facebook.com/groups/2697613537149560

Każda złotówka się liczy, bo zbliża nas do celu. Każde uratowane kocie życie to sukces :)